W sobotę z racji szybko posuwających się prac na budowie zostaliśmy na miejscu by tym razem zająć się budowlanką. Wylewanie betonu jednak zajęło nam cały dzień. Także zasnąłem jak dziecko. Ale już w niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę w bardziej dzikie tereny. Nie była to może bardzo wysoka góra, ale na początek jak znalazł. Wspaniała przyroda i genialne widoki osłodziły nam całe popołudnie. Pogoda zresztą dopisywała także świetnie.

Dziś poznaliśmy kilkoro nowych parafian. Coraz więcej słów rozumiemy i choć samym ciężko nam jeszcze wtrącić się w rozmowę to strasznie miło jest poznawać nowch ludzi, słuchać tego czym się dzieją i dzięki temu coraz lepiej poznawać specyfikę miejsca i tutejszych ludzi. Walą się w ten sposób niektóre mity. Np pierwszego dnia na pytanie Oli czy zamknąć drzwi wejściowe bo idzie noc, otrzymaliśmy odpowiedź: „To jest Rosja. Tu się drzwi nie zamyka.”

p.s. Mamo Oli! Jeśli to czytasz to możesz być dumna ze swojej córki. Dziś kiedy wraz z księdzem szliśmy w krótkim rękawku, bo było tak gorąco, Ola zgodnie z Pani przykazaniem założyła na siebie bluzke z długim rękawem i dwa polary oraz kurtkę… aż do pierwszego postoju kiedy po prostu przegrzała się 🙂