Dzis opuscilismy swiezo poznane schronisko i zostalismy rozdzieleni na mniejsze grupy. Wiekszosc grupy lotniczej, procz Ani, trafila na Casa de Campo. Tutaj rowniez jak sie okazuje w dobrych warunkach przyjdzie nam spedzic tydzien. Dzisiejszy dzien zostal zdominowany przez przeprowadzke. Popoludniu odbylismy przechadzke po najblizszej okolicy. A wieczorem w gronie ok 30 wolontariuszy bawilismy sie i lepiej poznawalismy. Okolo 2 rozgonil nas deszcz. Temperatura ciagle ciezka. Coraz lepiej rozumiem idee siesty i to dlaczego zycie tetni w Madrycie o 3 w nocy. Dzis jednak sen powinien przyjsc szybko bo w koncu zerwal sie wiatr. Dzieki ktoremu jest czym oddychac…