Dlugi ale spokojny odcinek. W przeciwienstwie do jutra kiedy czekaja mnie duze roznice terenu ale tylko 25 km. Pogoda tradycyjnie juz bardzo dobra. Pod koniec dnia widze, ze zostalo jeszcze 85 km. Jutro 24, pojutrze 22 i potem jeszcze 35, tak by ostatniego dnia przejsc 4 ostatnie kilometry i spedzic ostatni dzien w Santiago. Dzis jestem w bardzo sympatycznym albergue prowadzonym przez brytyjskie stowarzyszenie Camino Santiago. Poza tym wieczor spedzam z towarzystwem hiszpanskim i poznaje przepis na tortille natrodowa, ktora w niczym nie przypomina takiej zwyklej.
A mysl dzis taka. Jak kochamy etykiety. Jak trudno zmienic o kims sad, przyznac sie do bledu albo po prostu docenic przemiane…