Nigdy nie przepadałem za tą formą transportu, ale teraz to już w ogóle. Choć po prawdzie to wina organizacji a nie łódek. Sytuacja wygląda tak. O 9 pierwsza podróż z Sitojaure. Po kilkunastu minutach jestem po drugiej stronie. Wysiadam. Przede mną 9 km aby dojść do kolejnego brzegu jeziora i popłynąć następną łódką. W tych warunkach zajmuje mi to ok 2 godziny. A przede mną informacja, że ranna łódka odpływa o 9.30, a wieczorna o 17. WTF? Szkoda, że brak zgrania. Ale dzięki temu mam czas żeby wejść na Skierffe. Powiem Wam, że coś niesamowitego. Tak pięknej delty jeszcze nie widziałem. Zrobiłem jakieś zdjęcia telefonem, ale to nie to samo. Jest po co wracać. Żeby to uwiecznić. Z monumentalnych i lekko groźnych gór wszedłem w kwitnącą i cudną przyrodę. A to ciągle ta sama Laponia.
Czas do popołudnia jakoś schodzi, a że tutaj prawie wcale się nie ściemnia idę dłużej niż zwykle i rozstrawiam namiot ze wspaniałym widokiem na rzekę. Już wiem, że chcę tu wrócić tylko po to by rozbić obóz w jednym miejscu i pochodzić po okolicy przez tydzień. Do tej pory nie znalazłem lepszego miejsca na przemyślenia i odcięcie się od tego co zbyteczne. Polecam choć nie wiem czy powinienem. Jest fajnie bo nie ma ludzi 😉

image