Na zegarku za kilka minut wybije 19… ale dziś właśnie, nikt nie kontroluje czasu… wręcz przeciwnie, chcielibyśmy, żeby się zatrzymał… chwilo trwaj… dziś wypowiadam te słowa z nadzieją, że tak się stanie.
Stąpam twardo po mocno zasolonej ziemi. Jest zbyt grząsko dla samochodu, dlatego ostatni kilometr drogi wiodącej do jeziora Poopo idziemy pieszo. Zresztą to jak marzenie. Niebo ma tutaj wszystkie kolory, począwszy od jasnożółtego, przez złoty, pomarańczowy, aż do krwistoczerwonego. Słońce niczym drogocenny skarb topi się w ciemnogranatowych falach wody. Flamingi biegną po wodzie dodając od siebie jeszcze jeden odcień czerwieni. Zapiera dech w piersiach. Po chwili wznoszą się ostro ku niebo, a światło słoneczne powoduje, że odlatują w postaci czarnych punktów. Ciągle kroczę po ziemi, choć w środku czuję jakbym leciał razem z nimi. Mijają drogocenne chwile i po kilku przepięknych minutach robi się tak ciemno, że z trudem odnajdujemy drogę do samochodu. Idziemy w ciszy. Nikt nie chce burzyć tego piękna, które stało się naszym udziałem.
Dziś już wiem, że obok uśmiechów moich dzieci do Polski zabiorę ze sobą zachód słońca znad jeziora Poopo. A teraz póki jestem tutaj dzielę się z Wami tą ulotną chwilą, byście choć przez moment byli tam razem ze mną…
4-DSCN28261-DSCN28231-IMGP01357-DSCN2829