Ostatnie dni to czas pożegnań…
Najpierw w restauracji, potem w motelu, w domu…
Dostałem propozycje powrotu za rok w oba miejsca. Szczerze powiedziawszy, nie traktuję tego serio, ale kto wie jak się życie potoczy. Grunt to mieć wyjście awaryjne 🙂
Teraz dochodzi 3 nad ranem, a ja siedzę sobie na lotnisku w Filadelfii. Wieczorem powinienem ujrzeć Kanadę 🙂
Rozpoczyna się powoli czas podróży w pojedynkę…
Ale póki co kilka zdjęć z nocnej wyprawy po Philly 🙂
4 nad ranem, może sen przyjdzie;)
kolejna podróż..:) niech Cię Pan Bóg prowadzi!
Każda sekunda dokądś nas prowadzi….trzy miesiące minęły jak jedna chwila i choć główny cel to Boliwia to pewnie żal było wyjeżdżać 😉 …. Uważaj na siebie 🙂
Zawsze możesz kogoś innego za rok wysłać na swoje miejsce 😛