Muszę przyznać, że po pierwszym dni większego wysiłku zasnąłem jak dziecko. Ale kiedy już wstałem czekała mnie niespodzianka w postaci czystego nieba. Zapowiadała się piękna pogoda. Wobec tego wiele nie czekając zjadłem posiłek i ruszyłem. W głowie miałem, że jesli dzień będzie dobry to spróbuję ominąć dwa schroniska i znów wylądować na 37 km. Pożegnałem zatem pięknie położone Alesjaure i nie minąłem więcej niż 1 km, a na drogę wyskoczyło stado reniferów. Wow, co za radość. Kolejny lapoński challenge zaliczony. Ale przecież nie o zaliczenie chodzi, a podziwianie tych pięknych zwierząt. Było ich około 20. W tym surowym lapońskim klimacie prezentowały się niezwykle. A zatem, kto rano wstaje temu Pan Bóg daje renifera zobaczyć. Warto! 😉

Calutki dzień pogoda była piękna. Bezchmurne niebo, ok 12 stopni, słońce i fajny orzeźwiający wiatr. Pani w schronisku na moją uwagę, że taki piękny dzień mamy, aż podskoczyła do góry krzycząc: – Tak, pierwszy dzień lata u nas!

Mam szczęście, najpierw trafiłem na finał wyścigu, teraz na pierwszy dzień lata, a pogoda na następne 3 dni również jest obiecująca. Wobec tego postaram się przejść możliwie jak najwięcej coby mieć zapas przed ewentualnym deszczem.

image

image

image