W tym roku na Kolosy nawet wziąłem sobie dzień wolnego. Udało mi się spędzić tam dwa pełne dni i niewątpliwie była to dobra decyzja. Z jednej strona ta wszechogarniająca Cię motywacja. Masz marzenia? Zatem wstawaj i działaj. Z drugiej zaś strony naprawdę moc wspaniałych historii. I takie przekonanie, że myślimy podobnie. Zewsząd słyszę to co i sam powtarzam. W podróży najpiękniejsze jest odkrywanie drugiego człowieka, z jego historią, sytuacją społeczną, kulturą – po prostu w całości. To zawsze mnie fascynowało i pędziło dalej. Liczę, że to się nie zmieni. Poza Kolosami, biję się w piersi, zaniedbałem bloga. Trochę z powodów przeprowadzki, ale też pewnej refleksji, że nie jestem maszynką do pisania i czasem po prostu brak mi weny. Uznaję, że nic na siłę. Lepiej poczekać i stworzyć coś co nadaje się do pisania niż co trzymać się cotygodniowych terminów, jednocześnie obniżając swój poziom. Pielgrzymka – szczegóły projektu Zapraszam Was zatem…Kontynuuj czytanie
Podróż za jeden uśmiech Do stolicy charango – Aiquile – postanowiliśmy wybrać się pociągiem. W Cochabambie to nie lada gratka ponieważ kolej przeżywa w Boliwii dość poważny kryzys. (O tym jeszcze więcej w kolejnej notce o pielgrzymce po jednej z najwyższych linii kolejowych na świecie). Tymczasem przyznam szczerze, że o ile co poniektórych autobusów jeżdżących na dłuższych trasach możemy naprawdę Boliwijczykom pozazdrościć, o tyle najpierw dworzec, a potem pociąg wprawił mnie w lekkie zdziwienie. Milionowe miasto, a dworzec taki (dla mnie bomba!): Mimo wszystko nie tracę humoru. Znajduję nawet jakieś wspomnienia po pierwszej klasie na tym dworcu i postanawiam je uwiecznić. Aż w końcu nadjeżdża pociąg. Jeździłem już bardzo różnymi. Na Węgrzech przypominały mi prehistorię, ale ten boliwijski jest zupełnie wyjątkowy. Widzieliście kiedyś busa jeżdżącego po torach? Pewnie tak, ale dla mnie był to pierwszy raz! Dodam tylko, że poczułem już ten wyjątkowy lokalny klimat, szczególnie wtedy kiedy dach załadowaliśmy…Kontynuuj czytanie
(wspomnień czar, o Węgrzech, ławce w Budapeszcie, a także mój pierwszy zagraniczny „stop” i rozważania sprzed dekady) Tydzień czasu, autostop, około 19 pociągów, cztery kraje, inne kultury, choć może nie bardzo odległe, to jednak inne niż nasza, nowe przeżycia, doświadczenia. To w jakiś sposób mnie zainspirowało. Do czego? Zobaczymy co z tego wyjdzie. Póki co chciałbym podzielić się kilkoma myślami związanymi z tym wyjazdem. O autostopie Koszyce naprawdę nas urzekły. Duże, zadbane miasto, z wieloma połaciami zieleni, gdzie można usiąść i odpocząć. W centrum miasta wspaniała fontanna, naprawdę robi wrażenie, w dodatku zsynchronizowana jest z lecącą w tle muzyką klasyczną i trzeba przyznać, że jest to zrobione perfekcyjnie. Kiedy emocje sięgają zenitu fontanna tryska niczym gejzer wysoko ponad tłumy ludzi, którzy podziwiają to „przedstawienie” z zapartym tchem. Woda daje pożądany chłód i orzeźwienie, bryzgając delikatnie na twarz. A że jest naprawdę bardzo gorąco, dlatego co bardziej odważni zrzucają obuwie i…Kontynuuj czytanie
Fakt – przyznaję się bez bicia. Kiedy wyjeżdżam z kimś w podróż potrafię zaplanować wszystko od a do z. Poczynając od zabukowania lotów, poprzez dokładny plan zwiedzania, zapoznanie się z rozkładem jazdy miejscowych autobusów i oczywiście historie, kulturę i literaturę regionu. Jako „przewodnik” staram się stawać na wysokości zadania. Kiedy jednak czeka mnie spontaniczna podróż w pojedynkę (a tak jest najczęściej) pozwalam sobie na komfort. Włącza się moje nieogarnianie i nieplanowanie. A wtedy nie ogarniam świata i… witaj przygodo! Takie atrakcje, nie wiedzieć czemu, spotykają mnie najczęściej na lotniskach lub w miejscach przekraczania granicy. Postanowiłem zebrać kilka co ciekawszych i podzielić się z Wami tymi moimi śmiesznymi sytuacjami. Nim zacznę jednak, dodać muszę, że jak to mówią niektórzy, w takich sytuacjach na szczęście sprawdza się u mnie reguła „więcej szczęścia niż rozumu” i do tej pory wszystko kończyło się dobrze. To zaczynamy. 1. W drodze na Camino de Santiago To była…Kontynuuj czytanie
W moim “podróżniczym” życiu dwa lata temu nadszedł moment, kiedy po powrocie do Polski z Ameryki Południowej, “niezwykłym zbiegiem okoliczności” znalazłem się w Gdyni. I choć samo to miasto naprawdę uwielbiam to nie ono spowodowało, że postanowiłem spędzić tu trochę więcej czasu. Takim miejscem na ziemi, które pozwoliło mi, choć na chwilę osiąść, jest Stowarzyszenie św. Mikołaja Biskupa w Gdyni. To co tam robię, choć nie zawsze lekkie, łatwe i przyjemne, na ten czas pozwala mi być szczęśliwym i czuć się spełnionym. Dodatkowo utwierdza mnie w przekonaniu, że czy to w podróży, czy w życiu, czy w pracy – najważniejszy jest drugi człowiek – jakkolwiek pompatycznie to nie brzmi. W związku z tym postanowiliśmy uchylić światu rąbka tajemnicy i pokazać co robimy, a tak naprawdę, oddać głos naszym podopiecznym. Najlepszym dzieciakom pod słońcem. Zapraszam w podróż do świata dzieci – zapewniam Was, że to kraina, której nikt nigdy w pełni…Kontynuuj czytanie
Rzadko zdarza mi się bywać w „topowych” miastach. Do podróży ciągnie mnie raczej jakiś nieznany pierwiastek, porywa czasem jakaś „przypadkowa” wzmianka lub jedno „magiczne” zdanie przeczytane w książce. Dla mnie to wystarczający powód by właśnie tam się udać. O wiele lepszy niż to, że kraj lub miasto do którego się wybieram jest na liście „must to see” najbardziej szanowanych blogerów podróżniczych. Tak już mam – bez ocen, czy to lepiej czy gorzej. Na przełomie roku 2014/2015 udałem się jednak do miasta, które, jak odnoszę niekiedy wrażenie, odwiedzili już wszyscy. Powód nie był stricte turystyczny, bo w Pradze byłem na Europejskim Spotkaniu Młodych, które jak co roku było organizowane przez wspólnotę Taize. Dziś jednak o samej Pradze. Co tu dużo mówić, zewsząd słyszałem „ochy i achy”, a takie miejsca najczęściej mnie nudzą i rozczarowują. Tym razem jednak było inaczej. Stolica Czech zachwyciła mnie średniowiecznym klimatem. Dałem się wciągnąć! Kiedy pierwszego dnia, zwiedzanie…Kontynuuj czytanie
Koniec roku nie miał z tym nic wspólnego. Żadne szumne postanowienia ani podsumowania nigdy mnie nie kręciły. Fakt jest jednak niezaprzeczalny, że około tydzień przed końcem 2014 muszę jednoznacznie stwierdzić, iż strasznie cieniutko mi poszło z podróżami w tym roku. Aż chce się poszukać winnych tego stanu, bo przecież chęci były jak zawsze. Czy to zmęczenie materiału po absorbującym 2012 i 2013, które praktycznie spędziłem w podróży? A może pochłaniająca praca? Czy życie w lekkim rozjeździe między Łodzią, a Gdynią? No dobra, nieważne. Winny niezaprzeczalnie jestem ja, bo oto zamiast śmigać na lewo i prawo siedziałem na czterech literach. Nie o tym jednak miało być. Przynajmniej nie do końca. „Zasiedzenie”*, to coś co grozi każdemu. Nie tylko podróżnikowi. „Zasiedzieć się” można w pracy, w związku, w kraju, ale i po prostu w życiu. Rutyna jak zła wróżka, czai się wszędzie, próbując rzucić na nas urok. Cały jednak czar polega na…Kontynuuj czytanie
Jak to jest z tym św. Mikołajem? Chciałem Wam dziś powiedzieć, że św. Mikołaj nie jest fikcją! Uwierzcie w niego na nowo wraz ze swoimi dziećmi. Nie bójcie się, że opowiadając jego historię będziecie oszukiwać własne pociechy. Życie Mikołaja z Miry to niesamowity i piękny obraz, który opowiada wszystkim ludziom o tym czym jest potrzeba jest dawania, pomocy i bezinteresowności. Dziś, chyba my wszyscy, chcemy być dla kogoś św. Mikołajem. Podzielić się i ofiarować kawałek serca, komuś kto tego naprawdę potrzebuje. Nie trzeba jechać do Afryki, by zauważyć pilne potrzeby dzieciaków. Najczęściej wystarczy po prostu wyjrzeć przez okno, przejść się na spacer po uboższej dzielnicy. Do tego Cię namawiam – niech św. Mikołaj nie działa sam. Zostań jego pomocnikiem. Dlatego blogerzy-podróżnicy postanowili wesprzeć dzieciaki, którym często brakuje podstawowych produktów i materiałów edukacyjnych. Nie ma znaczenia, czy akurat będziemy w Polsce czy na drugim końcu świata – chcemy, aby na twarzach dzieci…Kontynuuj czytanie
Witajcie, Część z Was pewnie spodziewała się, że prędzej czy później ten moment nastąpi, dla innych pewnie jest to zaskoczenie, ale chciałem podzielić się z Wami informacją, że startuję na portalu polakpotrafi.pl z akcją wydania książki. Jeśli gdzieś w czasie moich podróży udawało Wam się zerkać na moje zapiski, a może jeszcze przy okazji było to dla Was źródłem jakiejś pozytywnej inspiracji czy fajnego wspomnienia, serdecznie zachęcam i proszę o pomoc w tym przedsięwzięciu. Kogoś stać, będę wdzięczny za każdą złotówkę przelaną na konto akcji, kogo nie, a ma trochę dobrej woli, zachęcam do udostępnienia, podzielenia się informacją ze znajomymi na facebooku, poprzez mail i wszystkie inne social media z których korzystacie. Jak zapewne wiecie crowdfunding nie jest zwykłym sponsorowaniem, ale umożliwia korzystanie ze zrealizowanych projektów. W mojej akcji możecie otrzymać książkę, a także różne podróżnicze gadżety. Zerknijcie i oceńcie sami czy warto. https://polakpotrafi.pl/projekt/tryptyk-z-podrozy Serdecznie pozdrawiam Szymon Banaszczyk