Vancouver – o miejscach Są takie miasta, a może tylko miejsca, które wciągają, zupełnie pochłaniają… Vancouver. Chinatown. 10 rano. Świeci słońce, przyjemna pogoda. Idziesz ulicą pośród sklepików z pamiątkami i innymi rzeczami, o których sposobie użytkowania nie masz zielonego pojęcia. Wchodzisz do jednego takiego miejsca. Mnóstwo tu chińskich liter, które nic Ci nie mówią. Wychodzisz. Kolejny sklep i kolejny. Aż w końcu zaczynasz dostrzegać coś więcej. Kiczowate lampiony i smoki zaczynają zachwycać Cię niezwykłymi kolorami, chińska muzyka wydaje się idealnie współgrać z każdym otaczającym elementem. Nie chcesz wychodzić. Pochłaniasz atmosferę miejsca, sam się sobie dziwiąc. Ach te kolory, ach ta muzyka… wokół chińskie staruszki kupują zioła, herbatę i zupełnie egzotyczne warzywa. Przez chwilę chciałbyś zrozumieć ten świat, ten język, tę mentalność… Stać się częścią tej dzielnicy, może tylko jednej uliczki, albo chociaż małego stoiska z kiczowatymi ozdobami. Po chwili jednak rozumiesz dobrze, że zawsze będziesz tu gościem. Nie nauczysz się…Kontynuuj czytanie
Ostatnie dni to czas pożegnań… Najpierw w restauracji, potem w motelu, w domu… Dostałem propozycje powrotu za rok w oba miejsca. Szczerze powiedziawszy, nie traktuję tego serio, ale kto wie jak się życie potoczy. Grunt to mieć wyjście awaryjne 🙂 Teraz dochodzi 3 nad ranem, a ja siedzę sobie na lotnisku w Filadelfii. Wieczorem powinienem ujrzeć Kanadę 🙂 Rozpoczyna się powoli czas podróży w pojedynkę… Ale póki co kilka zdjęć z nocnej wyprawy po Philly 🙂
Jedno jest pewne. Stany nie sprzyjały mojemu pisaniu tutaj. Zresztą cel pobytu tutaj był zupełnie inny, od tego co czeka mnie już za dwa tygodnie. Praca zdominowała zupełnie trzy miesiące mojego życia. Ale to też cenne doświadczenie. Było wiele przemyśleń, wiele rzeczy chciałem tutaj pozostawić, ale brakło czasem sił, czasem czasu i motywacji, a czasem po prostu weny i ochoty. Mam nadzieję jednak, że będzie już tylko lepiej. Przede wszystkim sezon w Wildwood powoli dogasa, pracy jest coraz mniej, a przerwy coraz dłuższe. To daje nadzieję, że do niedzieli przeleję tutaj choć cząstkę moich przemyśleń. Do niedzieli, bo właśnie wtedy ruszam na siedem dni odpoczynku. Wybór padł na Kanadę, na Vancouver – chciałbym zobaczyć dzikie rejony i cudowne góry. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo tak jak na Kamczatce grasowały niedźwiedzie brunatne, tak tam zdarzają się Grizzly… no ale to już inna historia… 🙂 Into the wild!!! A na dziś krótka myśl… chcesz poznać siebie… wyjedź, zmień otoczenie, pobądź w…Kontynuuj czytanie
Przyznaje bez bicia, że brak mi ostatnio czasu na pisanie. We wrześniu jednak liczę, że nadrobię zaległości. Dziś odczytałem zupełnie przypadkiem stare maile sprzed wielu lat, między innymi jeden informujacy mnie o zbliżającej się beatyfikacji mojego mistrza. Zachęcam dziś do zapoznania się z jego życiorysem i wczytania w niesamowite słowa pięknej modlitwy, która tutaj codziennie odmawiam. Karol de Foucauld to nie jest święty z papieru wycięty, to człowiek z krwi i kości, z bogata przeszłością. Jego życie zwyczajne, bez fajerwerków, pośród ludzi, jest dla mnie wzorem do naśladowania Chrystusa na ziemi. Ojcze, oddaję się Tobie. Uczyń ze mną, co zechcesz. Dziękuję Ci za wszystko, cokolwiek ze mną uczynisz. Jestem gotów na wszystko. Przyjmuję wszystko. Niech Twoja wola spełni się we mnie i wszystkich Twoich stworzeniach, nie pragnę niczego innego, mój Boże. Składam moją duszę w Twoje ręce. Oddaję Ci ją, Boże, z całą miłością mego…Kontynuuj czytanie
Tych uśmiechów było w moim życiu już bardzo, bardzo dużo. Naprawdę jestem szczęściarzem. Wiem to. Podróże stały się ważną częścią mnie już dawno temu. I kiedy o nich myślę, w pierwszej chwili na myśl przychodzą… nie miejsca, zabytki, widoki i to wszystko czym nasyciły się moje oczy… ale ludzie. Wspólne wędrowanie, poznawanie, rozmowy, po prostu bycie… Ale nie tylko ludzie, z którymi wyruszałem byli obecni w moich podróżach… także Ci, których w tym czasie poznałem… ale po kolei.. Pierwsze wyprawy w które wyruszałem… odbywały się w mojej głowie. Doskonale pamiętam jak przed pójściem spać słuchałem z zapartym tchem, kiedy mama czytała „Tomka w krainie kangurów”. Bałem się, ale ciekawość zwyciężała. Do tego stopnia, że nauczyłem się czytać, by nie musieć czekać kolejnego dnia na następny rozdział. Już wtedy, dla mnie, podróże były czymś niezwykłym i interesującym. Jednocześnie wydawały się dość abstrakcyjne. Później stopniowo poznawałem świat. Najpierw z rodzicami – Polskę. To pierwsze podróże.…Kontynuuj czytanie
Jak to mówił dobrze znany w niektórych kręgach człowiek „Lepsza gorsza, ale decyzja!”. W tym wypadku moja decyzja okazała się (wg mnie oczywiście) lepsza. Zmiana pracy przyniosła dużo plusów. Relacje z ludźmi fajnie się układają, wszystko idzie w dobrym kierunku. Oczywiście brakuje czasu, ale w końcu przyjechałem tu do pracy, a nie na wakacje. Chociaż na wakacje też. No właśnie, oprócz Waszyngtonu, Atlantic City i Nowego Yorku, które chciałbym zaliczyć będąc w Wildwood, chciałbym pojechać jeszcze gdzieś. Tylko gdzie? Stany pod tym względem sa zdecydowanie za duże! Tyle opcji – co wybrać? No właśnie, dlatego dla urozmaicenia postanowiłem zrobić ankietę. Chciałbym żeby każdy wypowiedział się, co chciałbym zobaczyć w Stanach, albo co poleca. Jestem ciekaw wyników i obiecuję wziac je do serca. Inwencja własna mile widziana 🙂 Myślę, że notki będa powstawać jedynie w środy, gdyż poza tym dniem mój grafik jest dość napięty. Wygląda to mniej więcej tak. Codziennie pracuje w…Kontynuuj czytanie