Jedno jest pewne. Stany nie sprzyjały mojemu pisaniu tutaj. Zresztą cel pobytu tutaj był zupełnie inny, od tego co czeka mnie już za dwa tygodnie. Praca zdominowała zupełnie trzy miesiące mojego życia. Ale to też cenne doświadczenie. Było wiele przemyśleń, wiele rzeczy chciałem tutaj pozostawić, ale brakło czasem sił, czasem czasu i motywacji, a czasem po prostu weny i ochoty. Mam nadzieję jednak, że będzie już tylko lepiej. Przede wszystkim sezon w Wildwood powoli dogasa, pracy jest coraz mniej, a przerwy coraz dłuższe. To daje nadzieję, że do niedzieli przeleję tutaj choć cząstkę moich przemyśleń. Do niedzieli, bo właśnie wtedy ruszam na siedem dni odpoczynku. Wybór padł na Kanadę, na Vancouver – chciałbym zobaczyć dzikie rejony i cudowne góry. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo tak jak na Kamczatce grasowały niedźwiedzie brunatne, tak tam zdarzają się Grizzly… no ale to już inna historia… 🙂 Into the wild!!!

A na dziś krótka myśl… chcesz poznać siebie… wyjedź, zmień otoczenie, pobądź w ekstremalnych warunkach, współpracuj z ludźmi, których nie znasz… i rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj – poznanie siebie gwarantowane! 🙂