Z czym kojarzy Wam się Dzień Dziecka? Mi osobiście, z Lunaparkiem, fajną zabawą i beztroskim dzieciństwem. Sądzę, że to skojarzenie większości Polaków. Jakże inaczej jest za wielką wodą, w Paragwaju. Świętuje się tam Dzień Dziecka 16 sierpnia i jest dniem refleksji i powrotu do trudnych wydarzeń. Wtedy właśnie 2-tysięczna armia złożona z 10-12 latków została wycięta w pień…
Tytułem wstępu
Papież Franciszek dotarł do Ameryki Południowej i odwiedza moje ulubione państwa. Od wczoraj jest już w Paragwaju i wspomniał o bohaterstwie tamtejszych kobiet nawiązując do krwawej historii tego kraju. Pomyślałem, że warto przybliżyć, choć w kilku słowach, o co chodziło i dlaczego konflikt nosi miano jednego z najkrwawszych w historii ludzkości.
Paragwaj to państwo terytorialnie większe od Polski, które zamieszkuje 7 mln ludzi. Znając te dane nie dziwi mnie fakt, że kiedy przekroczyłem granicę boliwijsko-paragwajską i przejechałem w szerz cały kraj, za wyjątkiem stolicy, widziałem jedynie bezkresne pola i łąki. Niekiedy tylko dosiadali się lub wysiadali z autobusu niemieccy mennonici, których w Paragwaju jest tyle samo co Indian Guarani (ok. 2 procent). Do tej pory jednak pamiętam to przedziwne uczucie. Jechałem autobusem z Boliwii do Encarnacion, łącznie 65 godzin, a po drodze była jedna wielka pustka. Zero wiosek, miasteczek – tylko równina. Dopiero potem dowiedziałem się, że tak w rzeczywistości wygląda paragwajskie Gran Chaco.
Wojna paragwajska
Trzeba wrócić aż do XIX wieku. Wybucha wojna. Trójprzymierze (Brazylia, Argentyna, Urugwaj) walczy z Paragwajem. Dla nas, patrzących na odległy kontynent przez pryzmat suchych dat, historia wydaje się prosta i oczywista. Ówczesny dyktator Paragwaju Francesco Lopez wypowiada wojnę Brazylii, która stoi za obsadzeniem marionetkowego rządu Urugwaju. Dochodzi do tragicznego konfliktu. Wojna paragwajska przeszła do historii jako totalna i jedna z najkrwawszych w dziejach ludzkości. Paragwaj traci w niej ok 70 procent obywateli i 98 procent mężczyzn. Jesteście w stanie sobie to wyobrazić?! Historycy dość jednoznacznie zrzucają winę na Lopeza, jednak w kraju jest on ciągle bohaterem narodowym. Dość powiedzieć, że kiedy wojska Trójprzymierza mordowały kraj nad Paraną, to jego obywatele walczyli z takim heroizmem, że wrogowie z uznaniem wspominali to przez wiele lat. Lopez, poza pragnieniem wielkiego Paragwaju, nie chciał dopuścić do zaburzenia równowagi, która została mocno nadwyrężona zbrojną interwencją Brazylii. Naród mu uwierzył, a ja słuchając jak moi przyjaciele z Paragwaju, z zapałem i werwą opowiadają o konflikcie, ale i o bohaterskiej obronie kraju, pomyślałem sobie, że mamy coś wspólnego. Nasze powstania również krwawe i w znakomitej większości przegrane wpisują się chyba w podobny nurt. Indianie Guarani do ziemi, języka i ojczyzny byli przywiązani tak jak Polacy, kiedy w czasie zaborów próbowali ją odzyskać.
Warto wspomnieć o zupełnie niepopularnej w Europie teorii na tę wojnę. Urugwajski historyk Galeano pisze, że w rzeczywistości za wszystkim stała Anglia, a Paragwaj stał się po prostu ofiarą tych, którym nie podobały się socjalistyczne rządy Lopeza. Nie mam kompetencji by rozsądzać, która teoria jest słuszna, kto jest winien. Sądzę, że warto wiedzieć, iż spojrzenie na sprawę nie jest oczywiste.
Co potem?
Śmierć Lopeza zakończyła wojnę. Co jednak zrobić z krajem, w którym ludzie zostali masowo wymordowani? Cóż, pozostaje otworzyć się na imigrantów. Tak rzeczywiście się stało. W XX wieku do Paragwaju zjechało mnóstwo różnych nacji i grup religijnych. Współcześni Paragwajczycy są dumni z tego, że w znakomitej większości są Metysami. Jest to bardzo ciekawy kraj, gdzie obok siebie żyją poza pierwotnymi mieszkańcami, Japończycy, Niemcy, Polacy, Ukraińcy i Włosi. Znalazłem gminy, które mają oddzielnych przedstawicieli władz dla Paragwajczyków i oddzielnych dla Japończyków. Jednak różnorodność wymusza pewne zmiany. Jak najbardziej pozytywne. Po przyjeździe z Boliwii byłem zachwycony postawą otwartości, innego podejścia do spraw imigracji, ciekawością świata itp. Co ciekawe, mimo to, tradycje i kultura są kultywowane i zachowywane. Nic się nie rozmywa. Co ciekawe język guarani jest w Paragwaju dużo bardziej popularny niż keczua lub ajmara w Boliwii. To dowodzi, że da się bez względu na sytuację dbać o piękno i własne tradycje.
Zamiast zakończenia
Trudy historii i przyjaciele o których więcej pisałem kilka lat temu (linki poniżej) sprawiają, że jest to jedno z tych miejsc na ziemi w których zostawiłem kawałek serca.
– https://szymonpodroznik.pl/sladami-misji-paragwaj/
– https://szymonpodroznik.pl/paragwaj-podsumowanie-paraguay-resumen/
* Niniejszy wpis nie pretenduje do bycia elaboratem historycznym na temat Paragwaju, a jedynie zaznacza problem
Bardzo ciekawy wpis. ja o Paragwaju w zasadzie wiem tylko tyle, ze jest on wlasnie troche bardziej zamkniety na swiat niz sasiedzi. A co do Indian guarani, to najwieksza tragedia spotkala ich chyba a Urugwaju….
Dzięki. Opowiedz o Urugwaju bo nie znam tej historii.
W Urugwaju 'wybito’ niemal wszystkich Indian guarani, stad spoleczenstwo tego kraju jest niemal jednolicie biale…
Ok, a kojarzysz kontekst? Czemu i kiedy? Nadgorliwi kolonizatorzy, misjonarze?
Cytyje za Wikipedia: 'Pierwszymi Europejczykami, którzy spotkali na początku XVI w. plemię Charrúa (Guarani zamieszkujacy glownie dzisiejszy Urugwaj), byli Portugalczycy oraz członkowie hiszpańskiej wyprawy Juana Diaza de Solis. W miarę postępu europejskiej kolonizacji i osadnictwa Charrúa, którzy początkowo skutecznie bronili swoich ziem i handlowali z białymi, Charrúa byli stopniowo podbijani i mordowani lub wchłaniani przez wieloetniczne społeczeństwo kolonialne. Ostatnią większą grupę zmasakrował w 1831 roku nad rzeką Salsipuedes oddział Bernabé Rivery, krewnego ówczesnego prezydenta Urugwaju, Fructuoso Rivery. Czterech spośród nielicznych ocalonych wywieziono w 1833 roku do Francji (w tym Tacuabe, którego pomnik stoi dziś w Montevideo). Chociaż Charrúa nie przetrwali jako odrębny lud, to ich potomkowie żyją do dziś wśród urugwajskich Metysów, a także w argentyńskiej prowincji Entre Ríos (gdzie według spisu powszechnego z 2001 r. mieszkało 676 Charrúa mieszanego pochodzenia).
Dzięki za post.
Nasz powstania, fakt, były krwawe. Ale tam jak widać prawie zmiotło naród. Masakra. A pewnie te 2% pozostało okaleczonych do końca życia. Nawet Wietnam się nie przyrównuje…
Zawsze chciałam pojechać do Ameryki Południowej, ale o Paragwaju wiem bardzo mało… Dzięki za kawałek historii tego kraju.
Coś mi tam świtało o tej wojnie, ale nie zdawałem sobie sprawy z tej masakry. Dzięki za wpis, muszę teraz nadrobić braki w wiedzy. Polecisz jakieś opracowania historyczne (polskie, angielskie) tego konfliktu?
Jest polska publikacja Wojna paragwajska 1864-1870, Jarosław Wojtczak, ale też dla równowagi można przeczytać książkę Otwarte żyły Ameryki Łacińskiej
Eduardo Galeano. Ta druga nie opisuje stricte tej wojny, ale można się zapoznać ze spojrzeniem od drugiej strony na losy Ameryki Południowej.
Bardzo Ci dziękuję. Poszperam w bibliotekach.
Szczerze mówiąc, jakoś nam to musiało umknąć. Straszna tragedia.
Bardzo ciekawy wpis, kompletnie o tym nie słyszałem wcześniej!
Pierwszy raz dowiaduję się tego, o czym tu napisałeś. Straszna i smutna historia z tą wojną!
Dzięki za wpis, zainteresowałem się tematem.
Bardzo wartościowy artykuł. Wzbudził moje zainteresowanie.