Podróż mimo pozornej złożoności upłynęła nam bardzo dobrze. Już w pociągu relacji Kowel-Kijów odczuliśmy atmosferę zza wschodniej granicy. Przedział z kuszetkami, specyficzny klimat z muzyką rosyjską w tle i dyżurną panią rozdającą pościel i ciepłą herbatę dobrze nastroił nas na cały czas. Noc minęła nam komfortowo. W zasadzie tak jak reszta wyprawy. Lot, o wiele krótszy niż myśleliśmy, trwał jedynie ok. 7 godzin. Jednak jeszcze w czasie pierwszej lotniczej przeprawy z Kijowa do Moskwy mieliśmy okazję sprawdzić rosyjskie zabezpieczenia na lotnisku. Otóż Ola nie do końca chyba uświadomiła sobie to co jej wcześniej mówiłem i do bagażu podręcznego zabrała: szpilki, agrafkę, nożyczki i kosmetyki powyżej 100 ml. Nie uszło to uwadze kontroli granicznej. Jednak okazali się na tyle zaaferowani, że Ola zdążyła już wcześniej schować swój bagaż (jak się potem dowiedziałem robiła to nieświadomie, kiedy ja byłem przekonany, że bawi się w agneta 007). Kontrolerzy byli wyraźnie zaskoczeni. Wiedzieli, że w którymś bagażu były nożyczki, ale nie potrafili swierdzić gdzie on jest. Z tego powodu mój plecak przeszedł skanowanie dwa razy. Jednak kiedy nic nie znaleziono i zaczęło się robić tłoczno po prostu nas puścili. Wtedy dopiero dowiedziałem się, że Ola schowała swój bagaż tylko dlatego, bo nie wiedziała czego od niej chcą. Przed przesiadką w Moskwie na szczęście doszło do przepakowania… 🙂
Różnicy czasu doświadczyliśmy kiedy po 2 godzinach od startu z Moskwy… skończyła się noc… 🙂 Pietropawłowsk przywitał nas lekką mżawką i względnym ciepłem ok 16 stopni.
Z lotniska odebrał nas ksiądz Jan, wikariusz parafii św. Teresy, gdzie spędzimy najbliższy miesiąc. Na miejscu poznaliśmy trzech wolontariuszy, którzy jak się okazało już od dobrych kilku lat przyjeżdżają tutaj, a swój pobyt w tym roku zaczęli już w lipcu. Póki co wszystko wydaje nam się nowe i oswajamy się z miejscem. Po weekendzie i aklimatyzacji z pewnością weźmiemy się do pracy 🙂
Pisząc tę notkę o godzinie 8 rano trudno mi sobie było wyobrazić, że u większości czytelników jest właśnie 22… Pozdrawiam i do napisania 🙂