Moja droga rowerowa z pracy do domu dzieli się na dwa etapy. Mniejsza jednak dziś o to, co to za etapy. Dziś najważniejsze jest, co je na te etapy podzieliło. Otóż Dworzec Główny w Gdyni. Aby sprawnie przebyć moją trasę codziennie biorę swój rower i przedzieram się dolnym przejściem obok wszystkich peronów, aż docieram do wyjścia z drugiej strony miasta. Mijam wtedy także tablicę z odjazdami pociągów. I szczerze, bardzo lubię na nią patrzeć. Z racji różnych godzin docierania do biura, różne są cele do osiągnięcia. Czasem tylko Hel, ale bywa dużo bardziej ambitnie Bielsko-Biała, Katowice, Olsztyn… Wystarcza mi świadomość, że przecież mogę w każdej chwili wsiąść, mimo, że tego nie robię. Do czasu oczywiście 🙂
Może kiedyś na tej tablicy pojawi się kolej transsyberyjska? 😀
kanieczna! 🙂
"mimo ze tego nei robie. do czasu oczywiscie" 😉