Z ludzkich podróży zdecydowanie najcięższe są te na drugą stronę. Najtrudniejsze na pewno dla tych, którzy jeszcze ostają się tu, na ziemi. Tu nie ma już wyboru, nie dobierzemy sobie towarzyszy podróży, nie wybierzemy środka lokomocji, nie kupimy biletów w promocji, nawet plecak jest zupełnie zbędny. A co najgorsze, data jest zupełnie od nas niezależna…
Trudno pisać o śmierci, kiedy opuścił Cię ktoś wyjątkowo bliski, kto był z Tobą przez 28 lat życia. Można się nawet pytać czy się godzi, czy wypada. Nie znam właściwej odpowiedzi, ale wiem, że jest coś takiego jak poczucie wypełnienia do końca jakiegoś zadania, misji. Czasem to może być zdobycie szczytu, a czasem tylko napisanie kilku słów od serca…
Zabierałem się do tego tekstu od dwóch tygodni i nijak nic nie przychodziło mi do głowy. Ręce zamierają nad klawiaturą i jakby nagle zapomniały alfabetu nie potrafią wydobyć słów. To dziwne, bo w głowie myśli i wspomnień jest mnóstwo. Może to właśnie kwestia ich natłoku, nieuporządkowania. Nie wiem, ale sądzę, że dłużej już czekać nie można…
Miałem to szczęście (choć przez wiele lat życia nie wiedziałem, że jest to coś wyjątkowego), iż posiadałem niezwykłą babcię. Łagodność, zgoda, pokora, pobożność. Próbuję przypomnieć sobie jej złość, zirytowanie, narzekanie, marudzenie, obmawianie… nie potrafię, bo nigdy, przenigdy tego nie doświadczyłem.
Dziś już wiem, że to zupełnie niesamowite, nadzwyczajne, prawie nierealne. Ale wiecie co było w tym wszystkim najpiękniejsze… że żyjąc z moją babcią, obok niej, to było dla mnie zwyczajne, najnormalniejsze w świecie. To zaś pozwoliło mi uwierzyć, że tak po prostu się żyje, że taki winienem być, że taki może być każdy z nas.
Ze swojego niewielkiego doświadczenia wiem, że ludzie się zmieniają, że wpływają na siebie nawzajem, że słowo, gest uczyniony w odpowiednim momencie, może przemienić życie człowieka. Im więcej takich pozytywnych okoliczności, dobrych spotkań, tym większe prawdopodobieństwo, że życie człowieka jest lub stanie się piękne. A raczej, że on w końcu takim je ujrzy. Tak sądzę. Dokonałem bardzo nieprecyzyjnego obliczenia, ale jednak ważnego dla mnie. Próbując oszacować liczbę dni jaką spędziłem ze swoją babcią, będą u niej, ciesząc się jej obecnością, ustaliłem, że było to około 6 lat! Teraz już rozumiem dlaczego traktuje życie jako tak piękną, niesamowitą przygodę, dlaczego łatwo przychodzi mi dostrzegać to piękno w ludziach, wydarzeniach…
Dziękuję Ci za to moja kochana babciu! Dziękuję, że zawsze o nas myślałaś i do końca pozostałaś wierna wszystkiemu czym żyłaś przez te 91 lat.

Jak śpiewa Tomek Kamiński… Anioły do mnie wysyłaj…

unnamed (1)