Może to starość
W podróżach zawsze fascynowały mnie spotkania. Ludzie innych kultur, wyznań, obrzędów i tradycji. Niesamowite opowieści ze szczyptą egzotyki i nutą nierealności.
Bez wątpienia kiedy jedziesz na drugi koniec świata by posłuchać czyjejś historii nawiązuje się dialog. Musisz się otworzyć, zrzucić łuski stereotypów i przyzwyczajeń, zostawić „najmojszą” prawdę na boku. Pozostaje wyciągnąć rękę i nauczyć się słuchać. Nie oceniać nazbyt pochopnie.
To wszystko dały mi podróże. A uświadomienie sobie takiej wolności wobec ludzkich poglądów (nieidealnej oczywiście bo czasem krew zalewa) sprawia, że oddycham pełną parą i dość spokojnie. Łatwiej o wyrozumiałość (albo o zrozumienie schematu działania) tak wobec fanatyków religijnych jak i lewaków, w ogóle wobec ludzi.
Tak było.
A potem wróciłem na wieś.
Może lepiej powiedzieć, że do prowincjonalnego miasteczka. Ze wszystkim co w nim najlepsze i najgorsze zarazem.
Wróciłem do ciszy, zapachu lasu, rechotu żab, do mleka prosto od krowy, spacerów z psem, skarbów ze strychu, starej chaty, do skupienia, pisania, do mgieł unoszących się nad łąkami i kilku innych pięknych rzeczy.
Poza tym dostałem w pakiecie lęk przed uchodźcami, którzy gwałcą i mordują całą Francję, wiejskie kazania o końcu świata z bliżej nieokreślonych objawień, trochę plotek, szczyptę obmowy i ustawiczne uczucie, że wszyscy wokół wiedzą nawet kiedy chodzisz do kibla.
Nie myślcie, że narzekam. Biorę to wszystko w pakiecie. Czasem tak łatwo jest pisać jacy piękni są ludzie w podróży, których najczęściej widzimy tylko przez chwilę. Ludzie są piękni w każdym zakątku świata jeśli tak będziemy chcieli na nich patrzeć.
Do tego potrzebne jest, czy tu na miejscu czy tam hen daleko, zawsze to samo. Wyciągnąć rękę i nauczyć się słuchać. Nie oceniać nazbyt pochopnie.
Wychodzę na rynek. Siadam na ławce. Rozmawiam z panią od warzyw i panem co pije wino na rogu. Dziękuję pani z mięsnego kiedy przypomina mi o reszcie, uśmiecham się do dziecka, które krzyczy: „To ten pan od białego psa! Dzień dobry”, kłaniam się proboszczowi, a w drodze powrotnej opowiadam sąsiadowi co jeszcze zostało mi do remontu.
Może to starość
Ale całkiem przyjemna.
I tak, ciągle zamierzam podróżować 🙂
To przystanek, nie starość…
a jak okaże się końcowy? 🙂
Myślę, że to jednak przystanek i liczę na to, że nie będzie tym ostatnim. Mnie wieś zawsze w pewnym stopniu skłania do refleksji, ponieważ tam czas biegnie właśnie w nieco innym tempie. Choć mam wrażenie, że ludzie na wsi są nieco bardziej ciekawscy, to i tak lubię z nimi rozmawiać. Rechot żab natomiast to coś co mnie relaksuje 🙂
W sumie dla mnie zawsze najważniejszą częścią podróży było samo zwiedzanie. Zabytki, kolejne zobaczone miejsce, kolejne zrobione zdjęcie. Od Camino jednak skupiam się bardziej na ludziach. Ciekawe kiedy w końcu skupię się na jedzeniu i nie zapomnę o zrobieniu zdjęć potrawom, które zjadam 😀
Pozdrawiam!
Ostatnio koleżanka podesłała mi świetny tekst i myślę, że on może być świetnym podsumowaniem mojego mieszkania na wsi: „Każdy podróżnik ma swój własny dom i dzięki wyprawom uczy się coraz bardziej go doceniać.”
Karol Dickens
Szymon, nawet na przystanku końcowym można żyć długo i szczęśliwie 🙂
Racja! 😉 Zawsze lubiłem krańcówki (tak się u nas na to mówi 😉 )
z drugiej strony, Twoja obecność i Twoja postawa po tylu podróżach w miasteczku też jakoś przez osmozę przenika na innych, wpływa na ludzi. to, że jestes otwarty, rozmawiasz, na pewno coś czasem opowiesz 🙂
Pewnie tak 🙂
Wyrozumiałość to cecha ze szczerego srebra, natomiast zrozumienie ze złota. Jak wejść w czyjąś skórę, żeby zrozumieć, porozmawiać i może nawet poszerzyć horyzonty? Często zauważam, że nie słuchamy siebie nawzajem, że tkwimy w swoim małym świadku i tylko oceniamy. Podróże na pewno pozwalają spojrzeć na wiele aspektów pod różnym kątem i to jest piękne. Pozdrawiam!
Mam takie same spostrzeżenia. Pewnie trzeba się często sobie przyglądać i robić rachunek sumienia.
Do starości Ci jeszcze daleko. Lutomiersk to tylko kolejna stacja, na której będziesz miał swoje łóżko, do którego zawsze będziesz mógł wracać po swoich podróżach. Dom to miejsce, a nie czas. Podróże to czas, a nie miejsce.
Panie SZymonie bardz przepraszm rok wstecz podal mnie Pan namiary na Libuchore , niestety nie zadbalem o ich przechowani . w tym roku wybieram sie ponownie na zakarpacie/WIELIATINO/. Jeszcze raz bardz prosze pana o namiary na LIBUCHORE i co zaproponuje mnie pan dozwiedzenia – zobaczenia ,bede tam 15dni. Zwyrazami szacunk Wieslaw M.