Od poniedziałku razem z Olą ruszyliśmy do pracy. Myślę, że oboje doświadczamy wielu nowych rzeczy i jest to bardzo ciekawe. Pojawiają się pierwsze spostrzeżenia na temat parafii, ludzi, specyfiki rejonu… ale to jeszcze za wcześnie by dokładnie o tym pisać, na wszystko przyjdzie czas.

Do tej pory zajmowywałem się okorowywaniem drzew, drobnymi porządkami i innymi rzeczami, które były potrzebne na bieżąco. Ola, jak nazywają ją tutaj Saszeńka, jest królową kuchni i w ogóle całego domu. Na samym końcu nauczyłem się chodzić po gwoździach niczym tapir. Niezastąpione doświadczenie 🙂

Dziś w parafii mieliśmy procesję Fatimską. Przyszło pięcioro parafian, więc było wystarczająco dużo ludzi do niesienia postumentu. Ciekawe jak zmienia się perspektywa patrzenia na ludzi, na parafię i wszelkie działania z tym związane, kiedy jest ich tak niewiele. Ale to kolejny temat, który na pewno w przyszłości rozwinę… 🙂