Dziś był długi i żmudny dzień (można powiedzieć, że najmniej ciekawy na Kungsleden, jeśli można tak powiedzieć o cudownie pachnących lasach i niesamowicie czystych jeziorach), który znowu zakończył się czekaniem na łódź. Tym razem na szczęście udało się przejść ok 30 km mimo to. A jutro zaczyna się kolejny etap na Kungsleden. Zdania są podzielone, bo jedni mówią że najmniej ciekawy i nie ma tych otwartych przestrzeni i majestatu gór, że nie warto, ale inni podnoszą na to głos i odpowiadają, że bzdury, że to prawdziwe Kungsleden, bo idą tam tylko prawdziwi wędrowcy. Cóż – pozostaje mi sprawdzić.
Za to w końcu na szlaku kilka spotkań, które zaowocowały dłuższymi rozmowami. Najciekawsze chyba z 67-letnim Holendrem, który zamieszkał ze mną w pokoju i dawał mi bardzo dobre rady. Myślę, że Wam też mogą się przydać:
1. Jeśli zaczyna sypać śnieg to wchodzisz do namiotu i śpisz, póki nie przestanie. (Chodzi oczywiście o to, żeby się nie zgubić szukając szlaku, ale póki co słońce i śniegu tym razem chyba nie doświadczę).
2. Jeśli wszyscy mówią, że idą z punktu A do B, Ty idź z B do A – zawsze po swojemu.
3. Jeśli chcesz naprawdę podróżować, zrób tak jak ja. Już na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziałem, że chcę mieć 52 dni urlopu. I zgodzili się. Pracowałem tak przez 40 lat!
Fajne rady, prawda?
Rady pierwszorzędne. Nic, tylko korzystać 🙂