Krótka historia murali
Kto dziś nie wie co to mural? Dla tych, którzy jeszcze nie spotkali się z tym słowem śpieszę z tłumaczeniem, że jest to rodzaj malarstwa ściennego. W przeciwieństwie do graffiti, malowanie muralu odbywa się za zgodą właściciela budynku, często również plastyka miasta. Artysta nie jest anonimowy, a praca ma częściej niż w przypadku graffiti charakter komercyjny. Mieć murale w mieście jest na czasie. Zatem murali maluje się dużo, praktycznie wszędzie. I dobrze. Rzadko jednak zwraca się uwagę na to, że murale w Polsce pojawiły się dużo wcześniej niż 5, 10 lat temu. Powinniśmy przenieść się do zamierzchłych czasów PRLu. Był to zdecydowanie czas w którym jak grzyby po deszczu rosły budynki-molochy, szare bryły, które swoją architekturą raczej szpeciły miasto niż dodawały mu uroki. Murale były próbą nadania mu życia i kolorów. Dziś wiele miast kłóci się o to, które z nich powinno być nazwane stolicą murali, które ma ich najwięcej. Dla mnie nie ma dyskusji w tym temacie. Sami pomyślcie, które miasto kojarzy Wam się z mnóstwem fabryk, przemysłem i szarymi budynkami. Oczywiście Łódź! Nic więc dziwnego, że to tutaj od lat 60-tych XX wieku pojawiało się mnóstwo tych malowideł, które zapewne większość z urodzonych w tym mieście przed rokiem 90-tym jeszcze pamięta.
Zapraszam zatem na krótką wycieczkę, po historii i współczesności.
Łódź – królowa polskich murali
PRL
W czasach PRLu łódzkie murale były reklamami przedsiębiorstw. Choć, moim zdaniem, miały jednak na celu bardziej upiększać miasto aniżeli reklamować fabryki w czasach kiedy te nie miały konkurencji.
W tym miejscu chciałbym polecić Wam genialny portal http://www.murale.mnc.pl/, który zebrał i zarchiwizował dane o miejscach w których były PRLowskie mural w Łodzi.
Kto z nas nie pamięta słynnego papierosa z Krajowego Ośrodka Zwalczania Palenia Tytoniu
muralu Zakładów Przemysły Dziewiarskiego „Lido”
czy moich ulubionych malowidła ściennego Przedsiębiorstwa Państwowego „Baltona”
oraz muralu Zakładów Przemysłu Wełnianego „Wiosna Ludów”, który liczył sobie, bagatela, ponad 270 metrów! –
Warto wiedzieć, że w czasach Polski Ludowej w Łodzi powstało ponad 200 murali! To niesłychana liczba, szczególnie, że dziś wydaje się, że miasto jest nasycone kiedy znajduje się w nim około 50 nowoczesnych malowideł ściennych. Pokazuje to jednak skalę i rozmach ówczesnych prac. Szkoda, że dziś pozostało ich raptem kilkanaście. Tych jednak, którzy chcieliby wybrać się na wycieczkę szlakiem starych murali odsyłamy po raz kolejny na stronę Szlakiem Łódzkich murali, gdzie można pobrać mapkę i udać się na wycieczkę by podziwiać to co jeszcze zostało – http://www.murale.mnc.pl/szlak.htm
Urban Forms, czyli współczesność
Za drugim życiem murali w Łodzi stoi zdecydowanie powołana w 2009 roku fundacja Urban Forms, która stworzyła autorski program Galeria Urban Forms, czyli stałą ekspozycję sztuki ulicznej w publicznej przestrzeni Łodzi. Wchodząc na stronę galerii http://www.galeriaurbanforms.org/ będziecie znowu mogli pobrać mapkę i tym razem ruszyć na wycieczkę po współczesnych muralach. Póki co jednak zapraszam na krótką wycieczkę po tych moich ulubionych!
- artysta: LUMP (Polska), adres: ul. Wólczańska 109Przy tym muralu warto wspomnieć, że powstał on na ścianie, gdzie wcześniej znajdował się inny, bardzo ciekawy projekt. W tym kontekście jeszcze lepiej może być rozumiany tekst napisany na ścianie.
- artysta: SAT ONE (Niemcy) / ETAM CREW (Polska), adres: al. Kościuszki 27
- artysta: INTI (Chile), adres: ul. 28 Pułku Strzelców Kaniowskich 48
- artysta: DALEAST (Chiny), adres: ul. Łąkowa 10
- artysta: M-City (Polska), adres: ul. Legionów 19
- artysta: REMED (Francja), adres: ul. Próchnika 11 (róg ul. Zachodniej)
- artysta: EDUARDO KOBRA (Artur Rubinstein), adres: ul. Sienkiewicza 18
- artysta: Raspazjan (Polska), adres: ul. Sienkiewicza 39
- artysta: M-CITY (Polska), adres: ul. Tuwima 16
- artysta: OS GEMEOS (Brazylia) / ARYZ (Hiszpania), adres: ul. Roosevelta 5
- artysta: Bordalo II (Portugalia), adres: ul. Kilińskiego 127
Przy tej pracy chciałbym zatrzymać Was przez chwilę, bo jej historia i przekaz wydaje mi się niezwykle interesująca. Do zrobienia tej instalacji wykorzystano różnego rodzaju odpady np. panele sidingowe, obudowy drzwi samochodowych, plastiki i stare zderzaki. Praca przedstawia jerzyka, ptaka, którego populacja zmniejsza się z roku na rok. Spowodowane jest to między innymi zamurowywaniem szczelin w budynkach. Mural przy Kilińskiego powstał w ramach Festiwalu Energii Miasta.
The Last?
Cisza
Ostatnia, bardzo ciekawa instalacja, to 1300 prętów różnej długości (od 3 do 60 cm), które w zależności od pory dnia będzie układał się inaczej, przedstawiając napis „CISZA”. Jego symbolika jest otwarta.
Jak zapewne zauważyliście ostatnie dwa projekty trudno nazwać muralami, to raczej rodzaj instalacji, pewna nowa wizja rozwoju street artu w Łodzi. Tak mówi o całym projekcie Michał Bieżyński – kurator projektu „Łódzkie murale” z ramienia Łódzkiego Centrum Wydarzeń:
Ten projekt jest na ukończeniu (Galeria Urban Forms) i czas najwyższy pokazać łodzianom inne formy artystyczne. Nie chce twierdzić, że już nigdy nie sięgniemy po murale, bo pewnie jeszcze do kilku z nich przyłożę rękę. Chciałbym jednak, żeby „CISZA” wyznaczała kierunek, którym zajmiemy się w przyszłości.
Zatem jak się wydaję w Łodzi będzie działo się dużo ciekawych rzeczy, a ja z chęcią będę Was tam zabierał!
- https://web.facebook.com/StreetArtToursInLodz – jeśli chcielibyście wybrać się na zorganizowaną wycieczkę po Łodzi zachęcamy do śledzenia tej strony
nie wiedziałam, że w Łodzi już od dawna było tyle murali! I szczerze mówiąc te stare, PRLowskie, bardziej mnie interesują 🙂 nowe uwielbiam, ale tak naprawde już na całym świecie można podobne znaleźć, a te starsze to perełki! W końcu przyjadę pozwiedzać!!! 😀
Koniecznie! Niestety murale to nie jest sztuka trwała więc spiesz się!
Cisza to są pręty? Łaaał… Artyści prawdziwi 🙂
A jak! 😉
Tyle rzeczy jeszcze muszę odkryć 😀
Uwielbiam murale i cieszę się, że coraz więcej ludzi zwiedza ich śladami:)
ja też! 🙂
Wstyd się przyznać, bo Łódź uwielbiamy, ale murali jeszcze nie widziałyśmy. Z chęcią wybierzemy się na zwiedzanie z przewodnikiem lub ruszymy wyznaczonym szlakiem. Dzięki, Szymon!
Nie ma sprawy – Łodzią inspiruję chętnie zawsze i wszędzie 😉
Mimo iż obok tej sztuki przechodzę obojętnie to te murale tu w Łodzi (choć nie widziałem na żywo) mi się podobają. Liczę, że nie znikną bezpowrotnie zanim ich nie zobaczę :), a że na razie do Łodzi się nie wybieram więc nie trwają wieki 🙂
Kilkanaście lat powinny wytrzymać 😉
Brakuje mojego ulubionego 😛 A pzoa tym numer 10 wystąpił w grze komputerowej „Devil may cry” 🙂
Którego? 🙂
Tego z babą i kogutem 🙂