Wszystko już chyba przygotowane i spakowane. Dziś udało mi się obronić z socjologii – także cieszę się, że kolejny etap edukacji zamknąłem. Osiem lat studiów – wystarczy! 🙂 Jutro w samo w południe ruszamy z Adamem najpierw do Londynu, a potem do Nowego Jorku. Co dalej… nikt tego nie wie jeszcze 🙂 bo pracy konkretnej nie mamy… ale z Bożą pomocą na pewno spotka nas to, czego potrzebujemy! Ostatni tydzień to czas wzruszających pożegnań… miłe te spotkania, kiedy tyle pięknych słów jest wypowiadanych… i chyba gdyby nie one, to pewnie jeszcze dziś nie uświadamiałbym sobie, że lecę tak daleko, na tak długo… Dziś tutaj musi pojawić się właśnie ta, a nie żadna inna piosenka… Do zobaczenia w Stanach! Go2USA 🙂
Witajcie! No to co? Zaczynamy! 🙂 Lada dzień wylot, także tradycyjnie pierwsza notka jeszcze na polskiej ziemi. Doszedłem do wniosku, że tytuł „Ameryka” jest na tyle ogólny, że zmieści się w nim i USA i Boliwia. Nic nie będzie na doczepkę 🙂 Wczoraj na ostatniej „Górze Przemienienia” odbyła się modlitwa wstawiennicza i moje posłanie. Przyznam szczerze, że były to dla mnie, zupełnie niespodziewanie, bardzo poruszające chwile. Emocjonalne i piękne – jednak przecież nie to jest najważniejsze. Świadomość modlitwy i właśnie owego posłania, gdzieś tam, uświadomiły mi, jak ważne miejsce w tym wszystkim ma wspólnota Kościoła. Bo przecież to nie ja się posyłam, ale Kościół – w tym przypadku wspólnota działająca przy D.A. „Węzeł”. Wszystkim Wam wielkie dzięki za ten czas! Photo by Dorota! 🙂
Weekend spędziliśmy w tajdze, u Andrieja i Nastii. Niesamowite przeżycie. Jeszcze bardziej przywiązaliśmy się do tej niesamowitej rodzinki. Dowiedziałem się jak jeszcze po rosyjsku może brzmieć moje imię – Simończyk 🙂 A teraz, te ostatnie dni wypełnione są już chyba najbardziej nostalgicznymi zamyśleniami, sentymentalnymi rozmowami i przygotowaniem do odlotu. Kiedy przed wyjazdem słyszeliśmy słowa, że na pierwszej misji człowiek zostawia cząstkę siebie nie myśleliśmy, że może to być prawdą. A jednak. Życie jest cudem i za jego ciągłe doświadczanie jestem niezmiernie wdzięczny. Tutaj nauczyłem się naprawdę wiele. Tak od tej strony zupełnie ludzkiej jak i tej bardziej duchowej, wewnętrznej. Zasługa w tym na pewno Boga, księży tu pracujących, niesamowitych parafian, wolontariuszy. No i szczególnie Oli, bo przecież przez ten miesiąc staliśmy się sobie nawzajem towarzyszami podróży w dobrym i złym. Wielkie dzięki za to! Do zobaczenia w Polsce!
Ostatni pełny tydzień na Kamczatce przebiega pod znakiem dokończenia ostatnich prac, które trzeba wykonać większą liczbą ludzi przed zimą. Wykopaliśmy ziemię pod fundamenty dla Siergieja – zaprzyjaźnionego Koriaka. Zwieźliśmy i porąbaliśmy już kilka wywrotek drzewa, wieża w stanie surowym została postawiona, powoli wszystko się porządkuje… i powoli niestety zbliża się koniec naszego wyjazdu. Już za 5 dni będziemy się żegnać z Pietropawłowskiem… a czuję, że kawał serca tutaj zostawię. Uwielbiam to tutejsze spojrzenie na duszpasterstwo. Parafian malutko, a codziennie ktoś jest, coś przywiezie, porozmawia, zadzwoni… wszyscy są tak blisko siebie… To tu właśnie po raz pierwszy namacalnie doświadczyłem ideału takiej wspólnoty. Przygotowywanie świadomych dorosłych do chrztu… nie przez tydzień ale przez rok, troska o każdego pojedyńczo… tak sobie właśnie to wszystko wyborażam. Dziś parę zdjęć z budowy i innych prac żebyscie zobaczyli jak wygląda nasz przybytek 🙂 Jeszcze parę zdań o mojej kochanej Galilei… kraina Jezusa, miejsce pasterzy, rybaków, ludzi…Kontynuuj czytanie
Dziś w końcu przyjechał ksiądz proboszcz wraz z siostrami. Mieliśmy się spotkać 2,3 dni po naszym przyjeździe, ale różne okoliczności spawiły, że widzimy się dopiero w październiku. A na parafii przygotwania trwają pełną parą bo już jutro nasz odpust – św. Teresy. Także ostatnie prace zostały zakończone i liczymy, że frekwencja dopisze lepiej niż w poprzednie niedziele. Pogoda u nas też ciekawa. Za Starkami można powiedzieć: Nadchodzi zima! Choć tak na serio był to raczej jej pojedyńczy wybryk. Wczoraj cały dzień temperatura nie przekroczyła jednego stopnia. Najfajniejsze jest to, że dzień wcześniej zbliżała się do 15… ale w końcu jesteśmy na Kamczatce. Niestety już w poniedziałek odjeżdżają Przemek i Piotrek, a zatem zostajemy tylko we trójkę z Łukaszem i Olą. Z myśli poważniejszych… Wydaje się, że misja jest zupełnie szczególnym czasem w życiu człowieka. Pozwala spojrzeć na wiele rzeczy z dystansem. Z drugiej strony jednak sprawia, że stajemy wobec siebie…Kontynuuj czytanie
Kolejna z parafianek o której chciałbym napisać kilka słów to Rano – Kirgizka, która od niedawna mieszka w Pietropawłowsku. Wcześniej pracowała w Kirgizji, potem w Magadanie by ostatecznie trafić na Kamczatkę. Jedna jej babcia była katoliczką, a druga muzułmanką. Jak twierdzi Rano, to dlatego jest taka pomieszana 🙂 W każdym bądź razie Rano, do niedawna kucharka, a teraz parafianka jest przemiłą osobą, która wprowadza atmosferę tak sprzyjającą, że nawet osobom nie znającym języka rosyjskiego może wydawać się, że wszystko zrozumieli. Ofiarą takiego spotkania stała się pewnego razu Ola. Kiedy Rano już wyszła, Ola po kolacji pochwaliła się że pogadała sobie z Rano. Nie wiedziała jednak że na górze znajdował się ksiądz, który chcą nie chcąc słyszał całą rozmowę. Najśmieszniejsza zdania brzmiały mniej więcej tak: Podoba Ci się tu? Tak, już dwa tygodnie To jest Twój chłopak? Idę się wykąpać Kiedy zaczyna się Wasz rok akademicki Już dwa lata Morał z…Kontynuuj czytanie
Oj śmieszny był dziś dzień. Fajnie, że i takie Pan Bóg nam daje. Dziś zawdzięczamy to wszystko Oli… A zaczęło się groźnie. Ksiądz przy śniadaniu powiedział nam, że w Pietropawłowsku będzie tsunami. Dodał potem, że nie będzie ewakuacji bo to tylko treningi. Jednak Piotrek zupełnie poważnie pociągnął temat opowiadając jak co roku przychodzi tsunami. Zaraz włączyła się reszta opowiadając, że trzeba zabić deskami wszystkie okna, a od wewnątrz zalepić je taśmą. Przydałoby się również zrobić zakupy na cały tydzień bo nie wiadomo ile będziemy odcięci od świata. Mimo groźnie brzmiącej opowieści Ola była wniebowzięta. Powtarzała tylko „ale jaja, super, super!” I nie mogła się doczekać, a przez to nie dostrzegła podstępu mimo że przy stole większość osób się śmiała. Chłopaki próbowali zakończyć temat i przejść do pracy, ale Ola nie pozwoliła na to. Wszak przed nią były zadania, które mogły decydować o losie i przyszłości mieszkańców tego domu 🙂 Łukasz…Kontynuuj czytanie
Kolejny ciekawy i pouczający dzień już za nami. Mieliśmy ogromne szczęście brać dziś udział w kilku bardzo fajnych wydarzeniach. Najpierw pojechaliśmy do Nastii i Andrieja, którzy zorganizwali zawody w dwóch konkurencjach; bieg z psami orazjazda na rowerze wraz z psem. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć jak husky zachowują się w swoim żywiole, ile daje znajomość z własnym psem i jego wytrenowanie. Zdarzały się takie, które wcale nie miały ochoty biegać i skutecznie utrudniały zadanie zawodnikom (taki problem pojawiał się szczególnie w kategorii dziecięcej, gdzie psy najsłabiej czuły swojego partnera). Słowa uznania dla Maszy, 6-letniej córki Andrieja i Nastii, która zwyciężyła w kategorii dziewczynek, mimo iż była najmłodsza. Zawody udały się wspaniale co należy zawdzięczać świetnym warunkom atmosferycznym. Prosto stamtąd udaliśmy się na Hałałałaj – czyli narodowe święto Ewenów. Poznanie ich kultury i wierzeń było naprawdę bardzo pouczające i zupełnie niezwykłe. Należy wspomnieć, że samo usytuowanie miejsca jest doprawdy cudowne. W tle…Kontynuuj czytanie
Nadszedł czas by choć kilka słów powiedzieć o miejscowej kuchni 🙂 Gotuje nam para, którą można zobaczyć poniżej. Jednak jedzenie (jak i wszystko) jest tutaj bardzo drogie dlatego najczęściej możemy kosztować ryb. Często dostajemy je od parafian jeśli ktoś złowi więcej niż potrzebuje. Ludzie są bardzo życzliwi i chętnie się dzielą. Łososie i pstrągi oraz ikra – to standard naszego żywienia. Poniżej parę przykładów 🙂 Także mamy tutaj raj dla smakoszy ryb, a i Ci którzy za nimi nie przepadają otwarcie mówią, że tu każda ryba smakuje zupełnie inaczej! 🙂