Ranek byl straszny . Wszystko mnie boli. Ale z drugiej strony dobrze. Pielgrzymi trud musi byc, zeby mogl przyniesc efekt. Takze nie ma tego zlego. Dzis skracam troch dystans. Tylko Francuzi ida dalej, takze pewnie dogonie ich w Guemes, za dwa dni. Piekny dzien jednak. Pogoda sprzyja. Ide wzdluz skarpy, a w dole morze. Fajny wiatr pozwala troche odpoczac. Az zapominam o bolu 🙂 Chodzi za mna piosenka: Panie, prosze spraw, aby zycie mi nie bylo obojetne. Abym zawsze kochal to co piekne… Niech to bedzie mysla na dzis… Jestem bardzo wczesnie w Castro Urdiales. Piekna miejscowosc. Troche jednak kurort dla mieszkancow Bilbao szczegolnie. Leze sobie i zbieram sily. Bo jutro czeka mnie duzo kilometrow. Spotkalem Franza, tego z Cennaruzo. Jechal z Holandii rowerem, a z Bilbao idzie z zona pieszo. Fajnie 🙂 Mowie Wam, idzcie na Camino, nawet jak nie macie calego miesiaca 😉 A i ja staralem sie…Kontynuuj czytanie
Dzien dzisiejszy pewnie dlugo zapamietam. Postanowilem pojsc do muzeum w Bilbao, co spowodowalo, ze moje wyjscie znacznie sie opoznilo. Wyliczylem jednak ze i tak spokojnie dojde do Muskiz. Wychodzac wszedlem jeszcze do Biura Informacji by zasiegnac rady jak najlepiej wyjsc z tej metropolii.– skad pan jest? – z Polski – odpowiadam– to w takim razie wytlumacze pnu po polskuOkazalo sie, ze to polka, ktora mieszka w Hiszpanii. W dodatku przeszla cale Camino, zatem moglem w naszym jezyku porozmawiac i dalej w droge. Przy wyjsciu z miasta spotkalem Wilhelma. Zatem dalej idziemy razem. Skwar niemilosierny, a pod nogami niestety asflalt. Strzalki prowadza nas jakos dziwnie, az w koncu mamy juz pewnosc ze zabladzilismy. Pytamy ludzi. Kazdym mowi cos innego. Jakis dramat. Robi sie coraz gorecej. Ledwo wyszlismy z Bilbao, przed nami szmat drogi. W koncu mozolnie po straconych 3,5 godzinach ruszamy dalej. Do tej pory nie wiemy co robily tam te…Kontynuuj czytanie
Jestesmy z Valdesem sami, wiec nie ma wyboru ~ idziemy razem. Zreszta jest bardzo sympatycznie. Okazuje sie ze nie umiem szacowac wieku ludzi. Valdis ma 56 lat chociaz nigdy tyle bym mu nie dal. Prawdopodobnie dlatego, ze biega regularnie w maratonach, co sprawia ze ma dobra kondycje. Valdis jest Luteraninem, przez co jest mi jeszcze blizszy . Dzisiejszy dzien uplywa na gadaniu. Potrzebne sa takie momenty. A pogoda po raz pierwszy jest genialna. Slonce od pierwszego do ostatniego momentu. Palace jak nigdy przedtem. Rozmowy o zyciu, ktorych na Camino nigdy za duzo. Dochodzimy do Lezama i nagle wylania sie znajoma sylwetka… tak to Roland!! okazalo sie, ze ktos zaproponowal mu nocleg i wzial do siebie. Takze na szczescie wszystko w porzadku i kawalek idziemy dalej. Potem Roland odpoczywa. A my mkniemy poprzez wzgorze Avril, ktore wyciska z nas wszystkie poty az do Bilbao. I jak zawsze w miescie kolejny problem.…Kontynuuj czytanie
Wspanialy wieczor za mna. Najpierw bylismy na hiszpanskich nieszporach. A potem rozmowy przy zupie 5 facetow. Fakt faktem ze dla wiekszosci moglbym byc wnuczkiem, ale tutaj to nie ma znaczenia…Troche polityki, troche turystyki, do tego bardzo sympatyczni cystersi. Wszystko to sprawia jakbysmy znali sie od lat, mimo ze roznica siega 40 lat. Nazajutrz okazuje sie ze Roland i Valdes maja takie same plany jak ja, czyli dojsc do miejscowosci Morga, dalej niz kaze przewodnik, bo czesc schronisk jest w maju nieczynna i trzeba troche inaczej planowac. Droga juz drugi dzien jest bardzo blotnista i czesto czuje sie jakbym zdobywal dzungle amazonska. Do tego pogoda tradycyjnie zmienia sie co 30 minut. Pada, a potem wychodzi slonce i tak w kolko. Ide z Valdesem, ale Roland jest niedaleko za nami…No i stalo sie. O jedna strzalke za malo i poszlismy za w zla strone. Teraz musimy obejsc gore wokol i nadorbic 5…Kontynuuj czytanie
Na szczescie Klaudii nic sie nie stalo. Tak jak myslalem, spytala o droge 200 metrow dalej i nie zbladzila za bardzo. Wieczorem idziemy ze Szwedkami i Dzin na kolacje. W zasadzie pozegnalna, bo Eve i Lille wyjezdzaja. Chyba tylko cudem moglibysmy spotkac sie w Bilbao, ale kto wie. Poki co odnajdujemy coraz wiecej podobienstw szwedzko polskich w opozycji do Hiszpanii. Rozmawiamy o planach. Eve mowi ze przydalbym sie w Rosji… Nadchodzi Klaudia, przysiada na chwile, a pozniej razem wracamy do schroniska.A dzis towarzysko dzien bardzo ciekawy… gorzej pod wzgledem pogody i widokow. Wyszedlem ok 7.30 z Deby. To bylo pozeganie z morzem az do Bilbao. Pogoda nie rozpieszcza, ale po drodze, przy wyjsciu z miasta spotykam Klaudie. Okazuje sie ze byla jedna z dwoch osob, ktore wyszly przede mna. Druga to Roland. Idziemy zatem jakis czas we dwojke. Fajnie sie gada o planach na zycie, o duchowosci itp. Ale przychodzi…Kontynuuj czytanie
Postanowilem zrobic sobie spokojny dzien, tymbardziej ze wszyscy planowali isc dzis do Deby. Jak sie okazalo, nad nami byl jeszcze jeden pokoj pielgrzymow. Spotkalismy sie na sniadaniu, sympatyczna para Niemiecko-Szwajcarska i Klaudia… tak lodzianka 🙂 Takze przy posilku troche pogadalismy. Jest fotografem i filozofem… sprzedala mieszkanie i ruszyla Camino decydujac sie w jednej chwili. Niestety kupila nowe buty i to byl problem. Ledwo chodzila. Zostawilem jej cos mojego, dodatkowo Eve dala jej cos co nazwala „druga skora”. Pozgenalismy sie ze Szwedkami ktore nie planowaly dalszego etapu, Klaudia zostala by opatrzec rany i w droge… Nie musialem sie spieszyc, bo to tylko 13 km wiec spokojnie szedlem z Jin. Niesamowite o ilu rzeczach mozna rozmawiac majac tylko wspolne ok 50 slow. Jin wyglada na moja rowiesniczke, ale ma 39 lat i tez jest z Seulu. Powiedzialem jej ze idzie juz 7-osobowa grupa z tego miasta. Bardzo sie ucieszyla, bo prawdopodobnie spotkamy…Kontynuuj czytanie
Postanowilem ostatecznie obrac droge srodka i zrobic 1,5 dnia. Wychodzi ok 36 km. w Zumaia. Oczywiscie znow zaczelo sie od deszczu. Ale tym razem szybko przeszlo. Minalem sie z Holendrem, ktory zamierzal dojsc do Zarrautz, czyli 10 km blizej. Pozgenalismy sie wiec po polsku i uslyszalem „do widzenia Simon” 🙂Z kazda minuta pogoda sie poprawiala. Droga tym razem w wiekszosci wiodla przez miasta, takze widokow bylo mniej niz ostatnio. Dosyc szybko pozostwilem reszte w tyle, tylko na horyzncie pozostal jeszcze mlody Hiszpan. Wiedzialem ze musze dzis zrobic ponad 10 km wiecej niz reszta. Najgorsze sa duze spadki terenu. Latwiej byloby zbiegac ale jest za slizgo. Po kilku takich manewrach rozbolala mnie noga. Na szczescie meta sie zblizala. Zumaia to bardzo ladne portowe miasto i przyjemnie sie po nim chodzlilo. Ucieszyl mnie takze czas, bylo dopiero kilkja minut po 17. Niestety zawsze musi byc jakies ale… tym razem po prostu refugio…Kontynuuj czytanie
Na wstepie zaznacze ze narazie nie bedzie zdjec bo cos mi telefon nie wspolgra, ale jeszcze wieczorem sprobuje. Do rzeczy…Wieczorem spotkanie przy wspolnej kolacji. Nie myslalem ze moge o powaznych sprawach w obcym jezyku gadac, ale udalo sie 😉 Holender z Amsterdamu pyta mnie co studiuje. Mowie mu o teologii i socjologii. On na to, ze ostatni raz byl w kosciele jak mial 19lat (teraz na oko jakies 65). Bardzo sympatyczna rozmowa o religii. O tym, ze to cos wiecej niz system etyczny, bo on niewierzac pozostal humanista i chyba dobrym czlowiekiem. Poza moralnoscia i sposobem postepowania pozostaje jeszcze kwestia wiary i tego wlasnie ow Holender nie potrafi przeskoczyc. Po wszystkich wczorajszych podrozach zasnalem jak dziecko przed 22. Pobudka przed 7, potem bardzo mila hospitalera zrobila sniadanie i rozeszlismy sie. Ja mniej wiecej w srodku. Lunelo po 500 metrach – na szczescie bylem przygotowany wiec obylo sie bez przemokniecia. Mimo…Kontynuuj czytanie
Tak sobie pomyslalem, ze dzis chyba dzien 0, bo dotarlem do startu, ale jeszcze nie ruszylem. Podroz przebiegla nadzwyczaj gladko. Biarritz przywitalo mnie deszczem, ale chwile pozniej wyszlo piekne slonce. Jesli juz o Francji mowa to w koncu przelamalem sie i pytalem po francusku o dworzec i dojazd. Nie bylo tak zle chyba, bo trafilem bez problemow. Za to hiszpanski ewidentnie mi nie pasuje. Na szczescie wsrod pielgrzymow w wiekszosci sa wielojezyczni, w tym rowniez angielsko.Myslalem ze na miejscu bedzie pusto, a tu niespodzianka. Choc trzeba przyznac, ze jest to ogromna zasluga grupy 7 osobowej z Korei, z Seulu, ktora zajela prawiev pol schroniska. W pokoju ze mna jest Francuz, Austriak, Niemiec i dwoch Hiszpanow. Poki co opowiadalem im o Lodzi. Dziwili sie ze nie kojarzyli tak wielkiego miasta, a ja uprawiam patriotyzm lokalny… a co tam. O 19 byla msza na ktorej pielgrzymi otrzymali specjalne blogoslawienstwo. Przesylam tresc modlitwy,…Kontynuuj czytanie
Dzis moj ostatni dzien w Dublinie. Czyli rownoczesnie rozpoczecie bezposredniego juz przygotowania do Camino del Norte. Dzis wieczor wylece do Birmingham, dalej kolejna noc na lotnisku i przesiadka do Biarritz. Powinienem planowo znalezc sie tam ok 10. Pare godzin wolnego i po 15 pociag do Irun, skad juz zaczyna sie pieszo moja droga do Santiago… No ale te atrakcje dopiero jutro 🙂 a dzis jeszcze pare zdjec ze zwiedzania okolic Dublina w piekny niedzielny dzionek 🙂Najpierw Wicklow i wspaniale ogrody Ciezko jest trzymac caly swiat 🙂 A teraz nagrobek dwoch krowek – wzruszajace, prawda? 🙂 I jeszcze Glendalough – zespol klasztorny i piekne krajobrazy wokol To tyle z mojego irlandzkiego zwiedzania. Do uslyszenia, pewnie gdzies ze szlaku 🙂