Tak sobie pomyslalem, ze dzis chyba dzien 0, bo dotarlem do startu, ale jeszcze nie ruszylem. Podroz przebiegla nadzwyczaj gladko. Biarritz przywitalo mnie deszczem, ale chwile pozniej wyszlo piekne slonce. Jesli juz o Francji mowa to w koncu przelamalem sie i pytalem po francusku o dworzec i dojazd. Nie bylo tak zle chyba, bo trafilem bez problemow. Za to hiszpanski ewidentnie mi nie pasuje. Na szczescie wsrod pielgrzymow w wiekszosci sa wielojezyczni, w tym rowniez angielsko.
Myslalem ze na miejscu bedzie pusto, a tu niespodzianka. Choc trzeba przyznac, ze jest to ogromna zasluga grupy 7 osobowej z Korei, z Seulu, ktora zajela prawiev pol schroniska. W pokoju ze mna jest Francuz, Austriak, Niemiec i dwoch Hiszpanow. Poki co opowiadalem im o Lodzi. Dziwili sie ze nie kojarzyli tak wielkiego miasta, a ja uprawiam patriotyzm lokalny… a co tam. O 19 byla msza na ktorej pielgrzymi otrzymali specjalne blogoslawienstwo. Przesylam tresc modlitwy, Nobody moze przetlumaczyc wszystkim jak sie doczyta.
Jutro pobudka o 6.30. Pierwszy dzien spokojny, jedynie 25 km do swietego Sebastiana!