Za moją namową moi rodzice zmobilizowali się i oddali niektóre kasety VHS i slajdy do profesjonalisty, który gotowy produkt oddał w postaci płyt DVD. Tym oto sposobem pewnego wolnego dnia załączyłem jedynie fragment płyty by przypomnieć sobie stare czasy (miałem 6 lat!) i zostałem wciągnięty. Oglądałem raz, potem drugi i niektóre fragmenty po raz kolejny.

Później jeszcze przejrzałem świetne slajdy i oczywiście jak można było się spodziewać, taka dawka materiału, skłoniła mnie do fali refleksji i wspomnień. Jednak nie do końca o tym dziś. Jak pewnie wiecie jestem miłośnikiem fotografii, uwielbiam robić zdjęcia od 2 klasy, kiedy dostałem pierwszy aparat. I tak pozostało. Dziś jednak doceniłem wartość filmu. Kiedy patrzę na stare zdjęcia one są dla mnie trochę jak zapach starych chwil, dotyk nieistniejących już mebli i sprzętów, albo taka jednosekundowa wizja tego co było. Z filmem stało się inaczej. Od pierwszej klatki poczułem się siłą wciągnięty do świata przeszłości. Bez mojego przyzwolenia, ale ze wszystkimi zmysłami. Przypominam sobie całą tamtą rzeczywistość, nie tylko zapach, dotyk, ale też każdą emocję, to co działo się wokół w tym momencie. Niesamowicie realne doznanie dla mnie. Przypominam sobie dialogi niewypowiedziane na kadrach filmu, a także to dlaczego w tym momencie płaczę, a zaraz później cieszę się jak nigdy i ganiam za piłką. Intensywność tych wspomnień jest bardzo silna. Są też w tamtym świecie osoby, których dziś już nie spotkam. Emocje silnie pracują. Po takim seansie jestem zmęczony tak jakbym właśnie wrócił z kolejnego kursu psychologicznego. Ale odczuwam też zadowolenie. I myślę, że w przyszłości muszę kupić kamerę… 😉