Mówi się, że przyroda nie lubi próżni. Jest też tak, że trudno mi już nie pisać. Za bardzo się przyzwyczaiłem. To jakaś forma przekazu myśli i emocji, która najbardziej mi odpowiada. Formuła poprzedniego bloga jednak się wyczerpała. Szymon z Ameryki wrócił i pewnie nie prędko znowu się tam pojawi. Toteż postanowiłem pomyśleć o czymś co będzie mogło być bardziej długotrwałe i nie skończy wraz z moim kolejnym powrotem. Zobaczymy ile samozaparcia mi wystarczy 🙂
Ledwo wróciłem do Polski, a tu już przeprowadzka. Do Gdyni. Delikatnie mówiąc nigdy te tereny nie były szczyty moich marzeń, ale idę za znakami, za jakąś wizją, ideą… zobaczymy co z tego wyjdzie. Dziś mija pierwszy pełnym dzień pobytu w nowym mieście, w nowym mieszkaniu. Jutro trzeba będzie się zmierzyć z pracą. Czy zostanę tu na dłużej? Czas pokaże…
Cieszy mnie, że nie zaprzestałeś pisania, będę podróżować z Tobą, bo i dla mnie życie jest podróżą. Nigdy nie wiemy w jakie strony los nas zaprowadzi, ale wierzę, że każdy z nas ma swoje miejsce na ziemi.
Znaleźć je to wielka sztuka. Mnie się udało, poczułam to po kilku godzinach gdy znalazłam się w swoim raju. Nieziemskie uczucie! Goń za marzeniami Szymon, sięgaj po gwiazdy, oczy miej jak kameleon, rozmawiaj z emocjami i dziel się z nami gdziekolwiek byś nie był. Będą tu wracała.
Hasta luego mi querido hermano
Liliana http://owocdecyzji.com/
ps. wstawiłam cię do siebie na blog, sądzę, że będziesz miał więcej czytelników 🙂
Dzięki serdeczne. Jak tylko się ogarnę w nowym miejscu to również wrzucę linki do Ciebie i innych ze starego bloga 🙂
Ale Szymon, powiedz sam, że w Gdyni mimo, że to duże miasto, to pachnie wodą, lasem, naturą, a nie spalinami! 🙂 Wiem, że los rzuca w różne dziwne miejsca, niekoniecznie po naszej myśli. Tak jak ja trafiłam do Łodzi, Ty pewnie podobnie trafiłeś do Gdyni, nie ukrywam, że chętnie bym się z Tobą zamieniła, ale przecież dzięki Łodzi studiuję to co kocham, trafiłam do "Łodzi Misyjnej", poznałam sporo fajnych ludzi, poznałam Ciebie, wyjechałam na Ukrainę i dużo, dużo innych wartościowych rzeczy! Mimo że Łódź nigdy nie była i nie jest szczytem moich marzeń. Mam nadzieje, że i Ty w Gdyni odnajdziesz kawałek siebie i nie będziesz żałował 🙂 Łap wiatr w żagle, a jak smutno i źle to chowaj się nad morzem, szczególnie wieczorami, gdy ładnie pachnie, na plaży tylko kilka osób, a wokół słychać tylko głos morza, żaglówek i mewy…już Ci zazdroszczę! Łódź i morze mają dużo wspólnego 😀
Masz rację! 🙂
Obym i ja miał tyle wspólnego z Gdynią ile Ty już masz z Łodzią! 🙂
Łódź bez morza nie wypłynie 🙂
ta Łódź bez Ciebie to nie ta sama już.. !
Sądzę jednak, że jak Ty odlecisz to prawdopodobnie odbiorą jej prawa miejskie! 🙂
Ale czaaaad:D Założyłeś nowego bloga:D Super:D Choć będzie nam Ciebie tutaj brakowało, to cieszę się ogromnie, że postanowiłeś dalej kontynuować pisanie. Przyznam się, że trochę nie rozumiem jak można tak cały czas gdzieś wyjeżdżać, poznawać nowe miejsca, coś bliskiego i drogiego opuszczać… Chyba należę do osób bardziej stabilnych i przyzwyczajonych do tego co pewne, ale może swoją podróżą życia przekonasz mnie do zmian i pokonania strachu nowości;) Choć gdybym sama nie odważyła się na Łódź po Warszawie, nigdy nie spotkałoby mnie to, dzięki czemu stałam się lepszym człowiekiem… Dlatego życzę Ci wszystkiego dobrego:) Rób często zdjęcia zachodów i wschodów słońca, no i oczywiście łodzi… zwłaszcza tych misyjnych:P Pozdrawiam serdecznie:)
Mania, dobrze Ci radzę… nie ruszaj się z Łodzi! 🙂
Szymon, zaskakujesz mnie coraz bardziej!
Zazdroszczę Ci tej odwagi poszukiwania i odnajdywania.
A czym tym razem? Przecież o Gdyni coś chyba słyszałaś 🙂
Słyszałam, słyszałam…
W tej sytuacji najbardziej zastanawia mnie ta Twoja łatwość w zmienianiu środowiska życia.
Chociaż nie wiem czy to łatwość…
Może raczej jakieś pragnienie poznawanie "nowego".
Hey, dobrze, ze polknales bakcyla blogowego.
Linkuje u siebie I oczywiscie zaproszenie nieustajace, droge na brooklynska mete znasz, pora poznac I florydzkie klimaciki.
Trzym sie.
Dzięki, a gdybyście wylądowali nad morzem… wpadajcie! 🙂
dobrze, że dalej piszesz 🙂 oczywiście, jak tylko będę miała okazję, odwiedzę Cię w Gdyni! 🙂
ja myślę! 🙂
To dopiero niespodzianka 😉 brakowało mi Twojego pisania wręcz marzyłam żebyś znowu zaczął 😉 no i stało się :))
Traktuję to jak prezent imieninowy 😉 super ..powodzenia pa
Takie życie – nie udało się spotkać ostatni raz w Łodzi, to teraz będę musiał drałować do Gdyni. Ale też polubiłem to miasto, choć raz tylko tam byłem – na rekolekcjach u Jezuitów (swoją drogą polecam). Dobrze, że piszesz – takie Twoje powołanie w powołaniu 🙂
Do zobaczenia!
Dzięki za nowy adres! 🙂
I jak pierwszy tydzień w pracy? 😉
Pozdrowienia lipcowe! 😀