Pierwsze koty za płoty

Minęło 2,5 miesiąca odkąd Gringo wprowadził się do domu. A ja, tak jak się odgrażałem, stwierdziłem, że warto zapisywać ulotne myśli i spostrzeżenia o tym kochanym psiaku, choćby tylko po to, by kiedyś stały się fajną pamiątką. Może jednak, sucha analiza niektórych porażek i sukcesów wychowawczych komuś jeszcze się przyda. Tak czy siak – jedno jest pewne. Gringo ostatnimi czasy zaprząta moją głowę bardziej niż podróże, dlatego postanowiłem wygospodarować mu takie małe miejsce na tej stronie.

Jakie są fakty i spostrzeżenia z tych dwóch miesięcy naszej współpracy?

Gringo przybrał na wadze jakieś 15 kg, a przy okazji urosło mu się trochę. To chyba jedyna pewna rzecz, którą mogę o nim napisać. Bo wszystko inne – ciągle się zmienia.

No dobra, może i trochę przesadzam. Ciągle uwielbia wariactwa, rzadko kiedy traci siły i jest pogodnym, bardzo pogodnym psem. Nie jest słitaśny, nie przepada za przytulaniem się dłuższym niż 3 sekundy, jeśli śpi w moim łóżku to tylko sam 🙂 Męskie wychowanie robi swoje 🙂

Nie lubi czesania, suszarek, tramwajów, a dałby się pokroić za kawałek jedzenia, coś co może przeciągać ze swoim panem, innego psa z którym można pobrykać lub człowieka, który będzie chciał się z nim bawić.

Pies podróżnik

Można powiedzieć – typowy szczeniak. Jednak nie do końca. Gringo podróżuje. W trzecim miesiącu przejechał już Polskę od Gdyni po Cieszyn. A kolejne dwa pozwoliły mu odwiedzić Czechy i Słowację. Jeździliśmy już tramawajami, PKSami, samochodami, pociągami i nie wiem co jeszcze przed nami. Zasadniczo chciałbym mu oszczędzić samolotu, a przynajmniej jeśli już lecieć to na kilka miesięcy, a nie na tydzień, bo tego chyba mi nie darował 🙂 Ot, pies podróżnik