Odkąd zacząłem podróżować trochę dalej i trochę więcej, sporo ludzi pyta mnie: – Jakie jest Twoje największe marzenie podróżnicze? Co takiego chciałbyś zobaczyć, czego jeszcze nie osiągnąłeś? I chyba od samego początku (może poza jakimiś drobnymi lekkimi zauroczeniami) odpowiedź jest zawsze jedna i niezmienna, jednocześnie budząca konsternację i zdziwienie… Wietnam! To nie podlega zastanowieniu. Chwila refleksji, a potem pytanie: – Wietnam? No ale dlaczego akurat Wietnam? I tu zaczyna się historia, która kiedyś zaprowadzi mnie do Wietnamu… To z pewnością była wczesna podstawówka. Sądzę, że gdzieś między pierwszą, a drugą klasą. Jak łatwo się domyśleć, moje ówczesne podróżowanie nie wykraczało poza czytanie kolejnych części „Tomków” Alfreda Szklarskiego. I oto pewnego dnia wraz z klasą udaliśmy się na spotkanie z marynarzem. Pamiętam tylko, że był to tata jakiegoś chłopaka z równoległej klasy. W zasadzie trudno mi wydobyć jakieś dodatkowe szczegóły z dotyczące owego spotkania. W końcu to było dwadzieścia lat temu!…Kontynuuj czytanie
Zaduszki to niesamowite historia i zwyczaje. Kultywowane jako alternatywa dla Dziadów. Dziś palimy znicze na grobach naszych zmarłych i pomyśleć, że to następstwo tego, że nasi pradziadowie palili ogniska na mogiłach, wierząc, że ogień ogrzeje błąkające się dusze. W nocy z 1 na 2 listopada nie można było wychodzić z domu pod żadnym pozorem. Właśnie wtedy zmarli księża odprawiali msze św. dla przychodzących na tę uroczystość zmarłych. Aż do początków ubiegłego wieku na ten dzień przygotowywano potrawy, wieszano biały ręcznik, zostawiano miskę z wodą i na noc uchylano drzwi – znak gościnności dla dusz. W tym czasie również można było spotkać naszych zmarłych, niekoniecznie w ciałach nam znanych. Szczególnie wyobrażano sobie obecność bliskich pod postacią dziadów wędrownych i pątników, których właśnie w tym czasie karmiono i wspomagano lepiej niż zwykle. Co więcej, 1 i 2 listopada po zmroku nie wolno było klepać masła, maglować, deptać kapusty, ciąć sieczki, tkać, wylewać…Kontynuuj czytanie
Lubię wracać do mojego rodzinnego miasta. Najczęściej docieram tam około 4 nad ranem, kiedy bardzo powoli budzi się do życia. Przemierzając je najpierw autobusem, potem tramwajem, patrzę co się zmieniło od mojej ostatniej wizyty, jak prezentuje się obecnie. Bez wątpienia lubię Łódź. To moje miasto i chyba to poczucie zostanie bez względu na to ile czasu spędzę poza nim. Świąteczne powroty są jeszcze bardziej specyficzne, bo oprócz mnie wracają tłumy. Połowa pasażerów wysiada właśnie tutaj. Wniosek prosty, który pokazują statystyki. Wielu ludzi z Łodzi pouciekało, wracają by zapalić lampkę na grobie bliskich zmarłych, a potem z powrotem – do życia. Wszystkich Świętych i Zaduszki to święta wyjątkowe, w swoim klimacie, stonowaniu, ale też przedmiocie świętowania i sposobie tego okazywania. Może dlatego czasem drażni jeszcze bardziej Halloween, bo w noc poprzedzającą pewien rodzaj sacrum wyrywa z zadumy, refleksji i prowadzi do ośmieszania tego co niematerialne… Mimo wszystko w tych dniach w…Kontynuuj czytanie
Kiedy nijak nie da się wyjechać nigdzie dalej, pozostają jeszcze podróże do świata marzeń i te w głąb siebie. Tym właśnie sposobem w najbliższych dniach planuję podróż życia. Do mojej ukochanej. Razem z moimi dzieciakami postanowiliśmy przenieść się do… Narnii. To przedsięwzięcie to dla nas nie lada wyzwanie. Przygotowujemy się do niego stopniowo. Początkowo nawiązaliśmy kontakt z Aslanem i otrzymaliśmy pozwolenie na pójście jego śladami. Najpierw zszywaliśmy prześcieradła w wielkie płachty, które zajmą sobą wszystkie nasze ściany. W tzw międzyczasie szukamy odpowiedniej szafy, coby móc w końcu sensownie tam się znaleźć. Dziś natomiast wzięliśmy się za malowanie. Przyznam szczerze, że jestem z nich dumny, dają radę. A zresztą… zobaczcie sami! 🙂
Słuchajcie moi przyjaciele, znajomi, rodzinko… jest akcja! 🙂 Otóż, po kilku miesiącach pobytu w Gdyni i zastanawiania się co kiedy i w jaki sposób można zorganizować, stwierdziłem, że żadne! z naszych dzieci nigdy jeszcze nie było w Warszawie. Bądź co bądź stolica. No i postanowiliśmy coś zorganizować. Wycieczkę dla grupy starszej właśnie do Warszawy. Co to jednak oznacza? Jako, że wcześniej nie planowaliśmy w naszym budżecie dodatkowych kosztów, na pewno nie znajdzie się na to w pełni wystarczająca ilość funduszy, tym bardziej, że przy dobrych wiatrach wyjeżdżamy za miesiąc. W zasadzie zakwaterowanie, bilety, wyżywienie – to rzeczy, które idzie załatwić. Najbardziej jednak zżerają nas przejazdy. Benzyna jest w cenie. Musimy znaleźć jeszcze tysiaka i wtedy będzie można spać spokojnie. Uruchamiamy wobec tego ludzi dobrej woli… a ja poza Wami nie znam ludzi dobrej woli dlatego piszę 🙂 Gdyby ktoś chciał jakąś złotóweczką wesprzeć nasze dzieciaki… będziemy wdzięczni! 🙂 z góry…Kontynuuj czytanie
Piękna jest polska jesień! Jak się okazuje, nie trzeba nawet jeździć bardzo daleko, by móc się zanurzyć w tym wyjątkowym klimacie. Owocem weekendowego wypadu jest na pewno garść liści jesiennych, trochę żołędzi, zapewne ostatnie już w tym roku grzyby… i garść świeżych zdjęć . Bilet turystyczny na pociągi regio pozwolił mi, koniec końców, wylądować w kilku miejscach w okolicy Borów Tucholskich. Jak to już nieraz co po niektórzy zachwalali, okolice rzeczywiście wyjątkowe, piękne, gdzie z naturą jest się za pan brat. Zatem, tym razem spokojnie i bez szaleństw, ale za to nastrojowo i sympatycznie! Jesienny utwór na dziś i jutro to tym razem stary kawałek Hey: W podróży towarzyszyła mi „Samotność Bogów” Terakowskiej (którą zresztą zawsze bardzo lubiłem). Na pewno polecam. Czytałem zarzuty, że metafory za proste, że banalne… nie wiem, jak dla mnie jest jak miało być, a tematyka na pewno ciekawa. Czy się zgadzamy czy nie to już…Kontynuuj czytanie
Nuta na dziś… Dom o Zielonych Progach i jak prawdziwe słowa: Mówi przyjaciel jak ja Ci zazdroszczę Że masz taki piękny dom W którym można poczuć wiosnę A ja mu odpowiadam Gdybyś miał dom jak pałac Balkony całe w kwiatach W przedsionkach i fontannach W marmurze i granicie I byłby to dom jakiego nikt nie znał Nic byś nie zyskał Gdybyś miłości nie miał Mówi mi przyjaciel jak ja Ci zazdroszczę Że masz taką przyjaciółkę Z którą można poczuć wiosnę A ja mu odpowiadam Gdybyś miał dziewczynę ze złota I gdyby Ci była oddana I gdyby kochała w zalotach I gdyby maliny nosiła w dzbanku I miała wdzięk jakiego nikt by nie znał Nic byś nie zyskał Gdybyś miłości nie miał Tak mój przyjacielu Poznaj, że nie wszystko jest ważne Są w życiu rzeczy błahe Poważniejsze i poważne Zadbajmy o nie póki czas Bo wnet już nie będzie nas Poznajmy…Kontynuuj czytanie
Moja droga rowerowa z pracy do domu dzieli się na dwa etapy. Mniejsza jednak dziś o to, co to za etapy. Dziś najważniejsze jest, co je na te etapy podzieliło. Otóż Dworzec Główny w Gdyni. Aby sprawnie przebyć moją trasę codziennie biorę swój rower i przedzieram się dolnym przejściem obok wszystkich peronów, aż docieram do wyjścia z drugiej strony miasta. Mijam wtedy także tablicę z odjazdami pociągów. I szczerze, bardzo lubię na nią patrzeć. Z racji różnych godzin docierania do biura, różne są cele do osiągnięcia. Czasem tylko Hel, ale bywa dużo bardziej ambitnie Bielsko-Biała, Katowice, Olsztyn… Wystarcza mi świadomość, że przecież mogę w każdej chwili wsiąść, mimo, że tego nie robię. Do czasu oczywiście 🙂
Czasem, kiedy mam chwilę, by zatrzymać się i pomyśleć o tym co jest, o tym co będzie, ale i o tym co było… zmysłami wracam tam, gdzie spędziłem prawie rok życia… Kiedy smakuje figi, tak jak dziś, nagle znajduję się w Tapacari, i w towarzystwie Asi, upewniam się, czy aby na pewno nie są one popsute 🙂 I już po chwili jeszcze raz zmierzamy na wielkanocne spotkanie… jeszcze chwila i słyszę znowu keczua… tam gdzie nie mówi się po hiszpańsku… Zaś smak mango przenosi mnie do upalnego Paragwaju… kilogramy tego wspaniałego owocu przechodziły przez nasz dom i nie było już pomysłu co z nim można więcej robić. A Paragwaj to przecież Santi, Custi, Lore, Lara, Roshi i cała reszta… Spotkanie ze studentami z Paragwaju, które było na tej mojej drodze, tak niesamowitym prezentem i doświadczeniem żywego Kościoła. Kiedy patrzę na zdjęcia, mój wzrok ucieka na Altiplano… Oruro… Kasia, Gabrysia, Gabriela,…Kontynuuj czytanie