Beskid Wyspowy to dla mnie  zupełnie nieznana kraina. Przynajmniej była taką do poprzedniego weekendu. Dzięki 1-dniowej wycieczce z Piotrkiem i Kubą oswoiłem trochę tę część Polski. Dziś chciałbym Wam pokazać jej piękno widziane ze szlaku. Następnym razem obiecuję kolejny wpis o cudownych spotkaniach, które wydarzają się, zdawać by się mogło, przy okazji. Nic bardziej mylnego. Są esencją. Ale cicho. O tym następnym razem. Miłego oglądania.
O aplikacji Audio-blog Dziś krótka i informacyjna notka. W kolumnie po prawej stronie pojawiła się nowa opcja zatytułowana Posłuchaj mojego bloga. Tak! Już od dziś oprócz czytania będziecie mogli posłuchać mojego bloga w wersji audio. Część wpisów czytam osobiście, w tym początkowy wywiad, który jest już opublikowany. Audio-blog to aplikacja na urządzenia mobilne (smartfony, tablety), która pozwala odsłuchiwać blogowe wpisy szczególnie w sytuacjach kiedy nie jesteśmy w stanie czytać. Dla mnie osobiście świetna sprawa! Musiałem porzucić czytanie w drodze do pracy kiedy przesiadłem się na rower. Dzięki aplikacji mogę odsłuchiwać sobie najciekawsze treści i pożytecznie wypełniać czas. Więcej informacji znajdziecie tutaj: http://www.audio-blog.pl/
Magia spotkania, ludzie w podróży, niesamowite zwroty akcji, spotkania, które powinny się skończyć, a trwają do dziś. Oto zapytałem polskich blogerów podróżniczych. Temat dla mnie ważny, bo w moich wędrówkach to właśnie takie spotkania są esencją całej drogi. Jednak nie tylko ja doświadczyłem w tej materii zupełnych niezwykłości. Przekonajcie się sami! Przed Wami spotkania, których doświadczyć można tylko w drodze! Mariusz – Oderwany To było podczas mojej paromiesięcznej podróży po Azji. Spotkałem Piotrka w Tajlandii, który był tam ze swoimi znajomymi. W takich podróżach, przewija się wiele ulotnych znajomości, które były tylko nic nie wnoszącą w życie historią, epizodem. Na bazie tych doświadczeń – podobnie miało być z Piotrkiem. Wspólne rozmowy przy piwku w Bangkoku, opowiadania o przygodach, zachwyt innymi, rozmowy o przeszłości i wróżenie przyszłości. Tak do rana. Piotrek, Polak pochodzący z Dolnego Śląska, mieszkający od kilku dobrych lat na emigracji, na drugi dzień wracał już do domu, do…Kontynuuj czytanie
Wspomnienia 8 rano.  Jadę autobusem do pracy. Deszcz stuka miarowo w dach pojazdu. Usypiam opierając się o zimną szybę. Wjeżdżamy na estakadę. Pod nami port. Jestem jakby w półśnie. Nagle otrząsam się i podskórnie czuję, że to nie Gdynia, ale Encarnacion. To nie estakada Kwiatkowskiego, ale most przez Paranę, łączący Paragwaj i Argentynę. To nie Dworzec Morski, ale kontrola graniczna. Nawet nieświadomie delikatnie podnoszę się z miejsca będąc przekonany, że oto za chwilę wszyscy wysiądziemy. Przecież trzeba pokazać paszport i otrzymać kolejną pieczątkę. Stop. Prawie nikt nie wstaje. Otwieram szeroko oczy jakby miało to pomóc w bardziej realnym widzeniu świata. Upewniam się, że jednak jestem w Polsce. Zamiast ekspresyjnego hiszpańskiego wymieszanego z guarani słyszę nasz szeleszczący polski język. Ale ten stukot deszczu, niezbyt wygodny autobus, most, a w dole woda i nieprzytomny poranek; wszystko to razem wzięte przeżywałem kiedyś na drugim końcu świata i dziś w Gdyni. Często zdarza mi…Kontynuuj czytanie
Tym razem aby wejść w klimat wpisu i poczuć to co próbuję przekazać zachęcam do wsłuchania się w poniższe słowa   O prawosławiu kilka słów. Nie śmiałbym po tygodniu pobytu w Moskwie pisać traktatu o religijności Rosji i jej mieszkańców. Chętnie jednak podzielę się z Wami tym co zobaczyłem, poczułem – co mnie dotknęło, w czasie kiedy spędzałem Paschę z tamtejszymi ludźmi we wspólnocie cerkwi śś. Kosmy i Damiana (dodam na marginesie, że podobno uchodzi ona za jedną z bardziej liberalnych w stolicy). .   Kiedy myślę o świętach w Moskwie przychodzi mi do głowy kilka scen, obrazów, wydarzeń, dźwięków. Oto one. Post. W polskiej tradycji coś czego tłumaczyć nie muszę. Wiem, że w czasach moich dziadków był bardziej radykalny. Pewnie w Rosji podobnie. Traf jednak chciał, że tam gdzie zamieszkałem był on niezwykle bardzo widoczny. Zastanowiło mnie to już to we wtorek, kiedy zjechałem do Moskwy. Wieczorem dotarłem do rodziny Aleksieja.…Kontynuuj czytanie
Jeśli tylko masz ochotę wsłuchaj się w joik i chodź ze mną na wschód… O książkowych podróżach na wschód Tak jak fascynuje mnie wschód, tak fascynuje mnie bycie „na uboczu”. Zapomniane wioski Beskidu Niskiego czy Andów wcale nie są moimi ulubionymi z powodu samego odcięcia od świata. Za to, owo odcięcie sprawia, że perspektywa spoglądania na świat z takich miejsc wydaje się mi zupełnie wyjątkowa. Tam lepiej słyszę. Kogo? Wszystkich. Boga, innych ludzi, siebie samego. Znacie tę ciszę nie do podrobienia? Jestem pewien, że tak. Choć dziś niesłychanie o nią trudno. W życiu biegam, organizuję załatwiam sprawy nie cierpiące zwłoki, a przede wszystkim śpieszę się. Poza podróżą nie łatwo jest zwolnić (choć ciągle wierzę, że jest to możliwe!). Jest jeden wyjątek. Niezwykła książka. Taka, która wciąga w swój świat, a wszystko inne jakby się zatrzymuje, traci chwilowo na znaczeniu. Jednym z takich autorów niezwykłych książek jest Mariusz Wilk. Znany zapewne…Kontynuuj czytanie
W Moskwie - metro
Z natury nie przepadam za miastami. Klasycyzm przyprawia mnie o mdłości. Barok o zawrót głowy. Gotyk zdecydowanie mi spowszedniał. Modernizm jest zbyt współczesny. Nie potrafię nawet dokładnie określić co musi się tam (w mieście) znaleźć, aby powaliło mnie na kolana. Nazwałbym to szczyptą stasiukowej niedorzeczności połączonej z odczuwalnym pierwiastkiem czegoś tubylczego i pierwotnego, ale przede wszystkim chciałbym zatapiając się w nim poczuć jakąś prawdę, historię – inną niż te pisane pod przeciętnego turystę, który strzeli sobie fotkę pod głównym zabytkiem i pojedzie „zaliczać” dalej. Z takim nastawieniem znalazłem się w Moskwie. Przyznaję się bez bicia – turystycznie bez przygotowania. Natłok obowiązków sprawił, że wiedziałem tyle co przeciętny Polak. I już kiedy wysiadłem na dworcu Białoruskim ażeby odnaleźć moich gospodarzy coś (a raczej wszystko) wokół podpowiadało mi, że to miasto będzie wyjątkowe. Co mnie urzekło w Moskwie? Będę pewnie pisał o tym w kilku najbliższych postach. Ale dziś chciałbym przedstawić Wam to…Kontynuuj czytanie
Kiedy wysiadłem wieczorem na białoruskim dworcu w Moskwie, czekali na mnie Aleksiej i Wania. Na miejscu okazało się, że oprócz mnie cała rodzinka gości również Pietera – chłopaka z Belgii. Gdyby nie on rozmawialibyśmy pewnie po rosyjsku, bo tak jakoś samo wychodziło. Nasz pierwszy dzień w Moskwie zaczęliśmy bardzo intensywnie. Od rana ostro zwiedzaliśmy i tak w zasadzie przez cały dzień. Stało się tak dlatego, że program od czwartku do niedzieli jest tak intensywny, że mamy obawy czy coś jeszcze będzie nam dane posmakować. A co jak co, ale na pierwszy rzut oka Moskwa robi wrażenie. Nigdy nie byłem fanem architektury socrealizmu, ale to miasto jest niesamowite. Nie spodobało mi się w Rzymie, we Wiedniu. Madryt jako miasto też nie powalił, podobnie zresztą jak Berlin. Mógłbym tak jeszcze powymieniać sporo stolic, których fanem nie jestem, ale powiem tylko – Moskwa – się podoba. W Rzymie nie znalazłem kościoła dla siebie,…Kontynuuj czytanie
Po turbulencjach hostingowych wracamy do życia. Mam nadzieję, że nigdy więcej podobny horror mi się nie przytrafi. Wielkanoc w podróży? Jak to zrobić nie uciekając z domu Święta Zmartwychwstania 2015 – u mnie będą wyjątkowe co najmniej z dwóch powodów. Przede wszystkim czeka mnie dwa tygodnie świętowania (w zasadzie jestem już w trakcie), a poza tym spędzę Wielkanoc w podróży. Wyobrażam sobie, że patrzycie teraz w kalendarz, jeszcze raz czytacie co napisałem, znów sprawdzacie datę i pukacie się w czoło. Święta trwają w najlepsze, a ja chwalę się, że spędzę Wielkanoc w podróży. Otóż – tak! Nie pomyliłem się, Wielkanoc w podróży w tym roku ciągle jest przede mną. Już się tłumaczę. Rozwiązanie tkwi w kalendarzu, a raczej kalendarzach. Nie wiem czy wiecie, ale kalendarz juliański jest ciągle uznawany za obowiązujący w liturgii prawosławnej. I to wszystko wyjaśnia. Lada dzień lecę do Moskwy, a że w tym roku święta przypadają tam tydzień…Kontynuuj czytanie
Kolosy, czyli Ogólnopolskie Spotkanie Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów Kto w świecie podróżniczym nie wie co to Kolosy? Pewnie nikt. Gdyby jednak służę dwoma słowami wstępu. Kolosy to nagrody przyznawane na spotkaniu podróżników, żeglarzy i alpinistów, które od dłuższego czasu odbywa się w Gdyni. Jest to chyba najstarsza tego typu impreza w czasie której przyznawane są nagrody w kategoriach: podróż, alpinizm, żeglarstwo, eksploracja jaskiń i wyczyn roku. Kolosy – moja historia Odkąd zamieszkałem w Gdyni, Kolosy, czyli największe w Polsce spotkanie Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów wpisałem sobie do kalendarza jako „must see”. Bardzo się cieszę, że i tym razem mogłem uczestniczyć w tym wydarzeniu. Moim skromnym zdaniem poziom był w tym roku bardzo wysoki. Dziesięć godzin mijało jak z bicza strzelił, a niektóre opowieści jeszcze po nocy kołatały się w mojej głowie. Dla mnie osobiście Kolosy są swego rodzaju przypomnieniem. Tak jakby naraz kilkadziesiąt osób mówiło mi: „Stary, pamiętasz na co się…Kontynuuj czytanie