Nadszedł czas by odwiedzić zaprzyjaźnione z parafią małżeństwo, Nastię i Andrieja. Mieszkają oni kilka kilometrów za miastem w kierunku trzech wulkanów. Położenie ich domu jest zupełnie wyjątkowe. Przez pewien czas trzeba jechać wyboistą drogą poprzez las, by w końcu wyjechać na polanę mieszczącą dom Nastii i Andrieja. Miejsce jest ciekawe, bo mimo że blisko Pietropawłowska jest tam około 5-7 chłodniej niż w mieście. Nastia i Andriej robią w mieście wiele niesamowitych rzeczy. Pomagają aktywizować młodzież poprzez treningi w czasie których dzieciaki uczą się biegać z psami, a także odpowiednio nimi zajmować. Mają 47 psów, w większości husky i malamuty, które startują w zawodach psich zaprzęgów. Wszystkie w bardzo dobrym stanie, niezwykle dobrze ułożone i dobrze wyglądające. Pośrodku terenu w którym mieszkają znajduje się jurta do której zapraszają wycieczki, tworzą programy edukacyjne gdzie zapoznają jak dawniej mieszkali ludzie na Kamczatce. Sami żyją bardzo ubogo. Wraz z czwórką dzieci mają dwa pokoje.…Kontynuuj czytanie
W sobotę z racji szybko posuwających się prac na budowie zostaliśmy na miejscu by tym razem zająć się budowlanką. Wylewanie betonu jednak zajęło nam cały dzień. Także zasnąłem jak dziecko. Ale już w niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę w bardziej dzikie tereny. Nie była to może bardzo wysoka góra, ale na początek jak znalazł. Wspaniała przyroda i genialne widoki osłodziły nam całe popołudnie. Pogoda zresztą dopisywała także świetnie. Dziś poznaliśmy kilkoro nowych parafian. Coraz więcej słów rozumiemy i choć samym ciężko nam jeszcze wtrącić się w rozmowę to strasznie miło jest poznawać nowch ludzi, słuchać tego czym się dzieją i dzięki temu coraz lepiej poznawać specyfikę miejsca i tutejszych ludzi. Walą się w ten sposób niektóre mity. Np pierwszego dnia na pytanie Oli czy zamknąć drzwi wejściowe bo idzie noc, otrzymaliśmy odpowiedź: „To jest Rosja. Tu się drzwi nie zamyka.” p.s. Mamo Oli! Jeśli to czytasz to możesz być dumna…Kontynuuj czytanie
Dziś wieczorem zakończyliśmy naszą pracę przewidzianą w tym tygodniu. Ja do samego końca zajmowałem się drzewem. Resztę dni spędziłem na zwożeniu drewna z góry, a potem układania go wraz z Olą, tak by zimą można było z niego skorzystać. Swoją drogą ciekawe, że kiedy spada śnieg to zasypuje okoliczne tereny tak mocno, że po drzewo wychodzi się dachem i bierze się drewno z samej góry do której normalnie nie sposób byłoby dosięgnąć. Jednak póki co do zimy raczej daleko, a my cieszymy się dobrą pogodą i wspaniałymi widokami na zatokę i wulkany. Dziś obiecałem, że będzie trochę o perfekcjoniźmie więc niech będzie 🙂 Podczas układania drzewa komuś zdarzyło się na nim usiąść, tak, że większość roboty runęła na ziemię. Nie było sensu tego poprawiać, bo każdy ruch tylko pogłębiał awarię. Jednak dążenie za wszelką cenę do naprawienia i perfekcyjnego wykonania doprowadziło jeszcze do kilku upadków. Pomyślałem sobie wtedy, że tak…Kontynuuj czytanie
Od poniedziałku razem z Olą ruszyliśmy do pracy. Myślę, że oboje doświadczamy wielu nowych rzeczy i jest to bardzo ciekawe. Pojawiają się pierwsze spostrzeżenia na temat parafii, ludzi, specyfiki rejonu… ale to jeszcze za wcześnie by dokładnie o tym pisać, na wszystko przyjdzie czas. Do tej pory zajmowywałem się okorowywaniem drzew, drobnymi porządkami i innymi rzeczami, które były potrzebne na bieżąco. Ola, jak nazywają ją tutaj Saszeńka, jest królową kuchni i w ogóle całego domu. Na samym końcu nauczyłem się chodzić po gwoździach niczym tapir. Niezastąpione doświadczenie 🙂 Dziś w parafii mieliśmy procesję Fatimską. Przyszło pięcioro parafian, więc było wystarczająco dużo ludzi do niesienia postumentu. Ciekawe jak zmienia się perspektywa patrzenia na ludzi, na parafię i wszelkie działania z tym związane, kiedy jest ich tak niewiele. Ale to kolejny temat, który na pewno w przyszłości rozwinę… 🙂
Pełny dzień na Kamczatce. Oczywiście pierwsze co nas uderzyło to zmiana czasu. Przed 5 rano nie byłem już w stanie zmrużyć oka, a potem pół dnia byłem strasznie śpiący. Ola zniosła to trochę lepiej, choć jej również zdarzało się przysypiać w trakcie konwersacji 🙂 Poznaliśmy parafian kamczackich. Dziś na dwóch mszach było chyba prawie 10 osób, czyli naprawdę dużo! Jak mówią Ci, którzy są tu już dłużej, przywieźliśmy ze sobą koniec lata. Jeśli tak będzie to wyjątkowo wcześnie w tym roku zacznie się jesienna pogoda. Nie ma się jednak czym martwić, bo wczoraj oprócz tego, że wietrznie było naprawdę bardzo przyjemnie. Popołudniem wrazz Lukaszem zwiedziliśmy Pietropawłowsk. Poszliśmy nad zatokę i próbowaliśmy podziwiać wulkany, które chowały się za mgłą jak tylko mogły. Jednak wycieczka była super. Doświadczyliśmy również, że od nowa musimy ćiwczyć naszą kondycję, bo na tej wysokości geograficznej nawet najmniejsze podejście kosztuje o wiele więcej wysiłku. Wieczorem zaś czekała na…Kontynuuj czytanie
Podróż mimo pozornej złożoności upłynęła nam bardzo dobrze. Już w pociągu relacji Kowel-Kijów odczuliśmy atmosferę zza wschodniej granicy. Przedział z kuszetkami, specyficzny klimat z muzyką rosyjską w tle i dyżurną panią rozdającą pościel i ciepłą herbatę dobrze nastroił nas na cały czas. Noc minęła nam komfortowo. W zasadzie tak jak reszta wyprawy. Lot, o wiele krótszy niż myśleliśmy, trwał jedynie ok. 7 godzin. Jednak jeszcze w czasie pierwszej lotniczej przeprawy z Kijowa do Moskwy mieliśmy okazję sprawdzić rosyjskie zabezpieczenia na lotnisku. Otóż Ola nie do końca chyba uświadomiła sobie to co jej wcześniej mówiłem i do bagażu podręcznego zabrała: szpilki, agrafkę, nożyczki i kosmetyki powyżej 100 ml. Nie uszło to uwadze kontroli granicznej. Jednak okazali się na tyle zaaferowani, że Ola zdążyła już wcześniej schować swój bagaż (jak się potem dowiedziałem robiła to nieświadomie, kiedy ja byłem przekonany, że bawi się w agneta 007). Kontrolerzy byli wyraźnie zaskoczeni. Wiedzieli, że…Kontynuuj czytanie
Niestety co widac pierwsza czesc mojej podrozy nie zostala opisana tak jak to byc powinno. Zlozylo sie na to kilka czynnikow ale przede wszystkim urudniony dostep do sieci. Mam nadzieje ze podczas tygodniowego pobytu w Polsce cos niecos uzupelnie. W skrocie – SDM mialy dwa oblicza, z jednej strony totalna dezorganizacja i chaos, a z drugiej mlode oblicze kosciola powszechnego i jego wielka sila. Mozna bylo oczywiscie zatrzymac sie tylko na tym pierwszym, ale warto zerknac dalej. Niestety trzeba otwarcie przyznac ze planowanie hiszpanskie niektorym grupom uniemozliwilo zobaczenie tego co piekne… i choc czasem bylo ciezko juz teraz mam przekonanie ze przed nami ogromne owoce tego czasu. Chwilowo pozdrawiam z sielskiej Aragonii, zaraz Barcrelona na kilka dni, Paryz na 24 h i powrot do Katowic… 🙂
Pisze krotko bo malo czasu a i internetu brakuje. Otoz jestem w grupie pracujacej na lotnisku wojskowym gdzie bedzie msza z papiezem. Hiszpanie robia co w ich mocy by wszystko przekladac na pozniej i pozniej. I tak jeden dzien robili zdjecia do identyfikatorow, drugi dzien je odbieralismy a trzeciego dowiedzielismy sie ze niespodziewali sie nas w takiej ilosci i nie maja dla nas pracy… Na szczescie jest duzo fajnych ludzi, ktorzy sprawiaja ze czas tu spedzony nie jest stracony…
Piatego dnia od rana moglismy doswiadczyc tego po co tu przyjechalismy… czyli pracy. Wozki widlowe i wozenie palet byly ciekawa odskocznia od tego co do tej pory sie dzialo. Popoludnie uplynelo na wizycie w oslawionym Prado. I rzeczywiscie naprawde warto. Mnostwo znanych obrazow ktore na codzien podziwia sie jedynie w albumach. Jeden dzien a tymbardziej popoludnie to malo, dlatego wybralem tylko te najbardziej znane, bo nie jestem pewien ile jeszcze bede mial czasu w przyszlosci. Wieczorem za to rozmawialismy troche z koordynatorem wolontariuszy i stalo sie jasne, ze jeszcze nie tak szybko dowiemy sie w jakim departamencie bedziemy pracowac… Coz, Hiszpanie sa w tym mistrzami 🙂 Sobota zas z gory miala byc cala wolna, dlatego warto bylo ja wykorzystac na jakies miejsce poza Madrytem. Po pieknej katechezie, gdzie niesamowite siwadectwo daly siostry zakonne pracujace w Madrycie udalismy sie do Doliny Poleglych… Jednak tu nalezy sie maly wstep. Od piewszego dnia probowalem dowiedziec sie czegos o…Kontynuuj czytanie